Bo dla mnie, Gdynianina, południe to już drugi koniec Polski.
W piątek "wyskoczyłem sobie"

Planowany wyjazd, jak zwykle, miał "obsuwę" i z Gdyni wyjechaliśmy o ponad dwie godziny później niż zakładał plan. Wkrótce nasze opóźnienie jeszcze się zwiększyło za sprawą zablokowanej A1. W jednym miejscu najpierw osobówka przeleciała przez bariery i wpadła pod wiadukt a potem, w trakcie akcji ratowniczej, jeszcze dwa samochody się nawzajem skasowały więc strażacy mieli co robić. A my nic do roboty, tylko czekać, czekać... I tak przez ponad godzinę. A w tym czasie gapa z ciężarówki wpadł na inną ciężarówkę na końcu zatoru (info na CB).
Kolejny korek to przejazd przez Łódź. Siłą rzeczy krótki dzień zrobił się jeszcze krótszy i w pobliże celu podróży przybyliśmy już po zmroku. GPS-jedyny nasz ratunek, sprawował się świetnie, chociaż nie aktualizowane mapy przejazd autostradą kwalifikowały jako "teren" i jazdę po łące


Przywitał nas Dżery-pies, ktory rozumiał tylko po czesku (zresztą nie wiadomo czy rozumiał bo mało które polecenia chciał wykonywać ). Pokój czekał, ale dyskusje przeciągnęły się nieco


Ja natomiast udałem się na zaplecze naszego lokum, na łąkę i kawałek pola. Efekty marne-ba, nawet żadne

Po obiadku założyłem inną (miałem PFE) koszulkę. Włóczykija. W nadziei, że i z tego forum ktoś będzie. I się nie zawiodłem



Ale zwycięzca zagrał coś, co miało nawet sens i melodię. Ale wszyscy czekali

(Coś tam trafiłem ale zbytnio JA nie mam się czym chwalić...).
W każdym razie emocje i nadzieje były.
Ostatni losowany numer okazał się szczęśliwy dla ...solenizanta! (I od razu ucinam wszelkie hmmm i rozwiewam podejrzenia o jakąś ustawkę. Losowanie było czyste i transparentne bez możliwości kombinowania

CDN