Jakiś rok temu, łażąc z mapami po lesie szukałam starej owczarni i przyległych do niej ruin budynków mieszkalnych, miejsce dziś odludne, do pierwszych zabudowań około 4 km,,,gęba mi się cieszy, bo śmieci leżące na wierzchu już dają radość, kawałki glinianek,porcelany, kolorowe szkło,,,cała ruina porośnięta świerczyną taką jak to się mówi "po jajka" ale są też i czyste fragmenty

krok za krokiem, idę wolniutko nawet nie myśląc ,że coś w tych świerkowych krzaczorach może być,,, nagle blady strach mnie sparaliżował tak,że zabrakło tchu ,,,, patrzę, patrzę

nie mogę uwierzyć, przede mną w odległości 5 , 6 metrów leży łaciate dziczysko, obrócone zadem do mnie śpi w najlepsze,,, wielka pękata, góra mięsa ani drgnie,świerczynki pod którymi śpi też stoją jak zaklęte,ani gałązeczka nawet nie dygnie,,,, dziwne

ale patrzę jak tu rakiem czmychnąć by jej nie poderwać, bo nogi jakieś takie drętwe mi się zrobiły i na drzewo kurna nie wlizę jakby co

udało mi się odejść jakiś kawałek , tak że włączyło się myślenie

kruca fuks, normalnie dzik obudzony z takiej drzemki podrywa się i tnie przed siebie

z chwostem na sztorc

chyba że maciora,ale ta by mi portasy pocięła, nie daj Boh jeszcze z małymi

tutaj strach mnie trochę odpuścił

i nie wiele myśląc, podniosłam pierwszą lepszą cegłę spod nóg i fru w kierunku świerczków łaciatego, a sama w długą

nawet nie słyszałam czy coś w tych krzakach się działo, bo ja narobiłam takiego rumoru jak tornado
dopadłam auta i dalej główkuję
jak już emocje opadły, podjechałam jak najdalej się dało do miejsca gdzie spało moim zdaniem dziczysko ,,okazało się

że z drugiej strony, nie zachowując konspiracji można podjechać pod samą ruinę a dzik, dalej leży po tymi świerkami , które teraz dosłownie są od trzy kroki od auta, przy samej drodze,,,aha,,, no przykre ,a ale łaciatek był nieżywy

co teraz zrobić
już nie będę pisać kto, jak, co i dlaczego, bo łaciatek okazał się łaciatką na wyproszeniu, którą ktoś poczęstował kulą

,,, ale muszę nadmienić z uwagi na tytuł wątku, że mój kanarek we wnętrznościach pomieszanych w płodami , nie było to fajne , ale wykukał kulę

"Idź przez życie z podniesionym czołem, a nie z zadartym nosem." Magdalena Samozwaniec.