Dzięki kolego za rozpoczęcie
Ja miałem kilka zdarzeń, i nie raz nie było mi do śmiechu, co jakiś czas wrzuce jakąś historyjke.
Jakieś trzy lata temu postanowiłem odwiedzić z patykiem stary Pałac w Rusocinie, pod Pruszczem Gdańskim. Jest to kompleks budynków gospodarczych, gdzie trzymano zwierzęta chodowlane, magazyny, pałac oraz kilka hektarów ziemi, byłe ogrody, łąki itp. To wszystko jest opuszczone, wystawione na sprzedaż i czeka na nowego nabywce. W latach powojennych pracował tam mój wójek, i nasłuchałem się od niego różnych opowieści, np. kroki na piętrze opuszczonego i nie używanego w tamtych latach magazynu, które słyszało kilka osób na raz, po sprawdzeniu piętra magazynu oczywiście nikogo tam nie było. Nasłuchawszy się takich historyjek, z dreszczykiem emocji odwiedziłem te miejsca z samego rana, by nikogo tam nie spotkać. Najpierw chodziłem po zabudowaniach i robiłem zdjęcia, następnie chciałem pobiegać z patykiem po tym terenie. Musze przyznać, że te stare, puste mury z samego rana, gdzie w okół ani żywej duszy, robiły niesamowite wrażenie, tylko ten świszczący wiatr z powybijanych okien i pootwieranych drzwi przyprawiał o gęsią skórkę... Chodziłem tak i pstrykałem foty, wszedłem do jakiegoś dużego zabudowania, w środku na sufitach piękne stare łuki, odrapane ściany, wiatr świszczy, pomieszczenie wielkie, mało okien, więc w środku szarówa. Przechodząc koło wielkiego, grubego filaru coś zaszeleściło i poryszyło się na wysokości podłogi przyprawiając mnie prawie o zawał serca, odskoczyłem odruchowo i poczułem ciary, i aż włosy mi się podniosły na głowie... Nie zdążyłem zwiać, a tu zachrypnięty głos z podłogi- kto tu jest? Okazało się, że to miejscowy, stary menel przychodził tam nocować. Pogadałem z nim, i uzyskałem od niego pare fajnych i przydatnych wiadomości o tych obiektach. Ot tyle na początek
