
Tym,którzy tam zginęli i giną....
- Hauptma-nova
- MLODSZY CHORAZY
- Posty: 249
- Rejestracja: 8 sty 2013, o 23:10
- Województwo: Wybierz
- boss64
- Zasłużony
- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
..dostajemy nową towarzyszkę.
Wchodzi jak we śnie,dźwigając duży,zasobny tobołek.Jest młoda ,ma najwyżej dwadzieścia lat .Bardzo porządnie ubrana. Nie mówi nic ,tylko siada na brzeżku najbliższego łóżka i patrzy w okno dużymi ,błękitnymi oczyma. Na żadne pytanie nie odpowiada .Nic z tego ,co się dzieje ,nie znajduje w niej oddźwięku . Nie je nic .W ogóle nie odwraca głowy na zgrzyt klucza i wejście dyżurnego ,który jej tka w ręce miskę i każe brać zupę.
Na klapie jej tobołka odczytujemy wyhaftowane granatowo jej nazwisko . Zadajemy jej jeszcze kilka okolicznościowych pytań. Nic. Jak do ściany. Orientujemy się wreszcie że biedactwo nie jest normalne. Patrząc w nieokreślony punkt za oknem ,skubie powoli chusteczkę....
Później , o wiele później dowiedziałam się ,że to była żona adwokata z Krakowa ,którą razem z mężem złapano na granicy. Dostała pomieszania zmysłów .Z czasem stan jej się pogarszał. Zdeklarowała się mania religijna. Podobno umarła...
Ale to było o wiele później .Wtedy siedziała bez ruchu i skubała wtedy na "specu". Na piętrze ,gdzieś nad nami ,siedzi ktoś , o kim można powiedzieć ,że ładnie ,po rycersku zwariował. Wyskakuje biedaczysko na okno i krzyczy na całe Brygidki.
-Zanieście mojej żonie bukiet białych róż!
Aż dziwnie pomyśleć tu- w tej wilgotnej norze,wśród smrodu, wszy i paskudztwa _że były w ogóle jakieś białe róże na świecie. Trzeba dopiero oszaleć ,aby je sobie przypomnieć...
Ostatniego lipca staje niespodzianie w drzwiach "korpuśny" ,wyższy od dyżurnego "nadziratiel" i w celę pada pierwszy raz ,to tak dobrze mi potem znajome:
-Dawaj wsje s wieszczami -co znaczy ,że mamy się zbierać,bo nas przenoszą gdzie indziej .Ja "wieszczy" nie mam prawie żadnych ,więc zawijam w ręcznik mydło ,szczoteczkę i grzebień ,łapię ową cuchnącą śledziem malowaną miskę i z łyżką w ręce staję gotowa do drogi . Szwarc ciągnie worek z piernatem ,reszta co tam która ma swojego i ruszamy za korpuśnym.
Po dobrych kilku godzinach kolejnego czekania w jakichś "przejściowych",jak się to nazywa,celach,podwórzach i korytarzach ,zostajemy wreszcie z grupą kilkunastu obcych kobiet,przeniesione do innego bloku,do celi 21.
Wyobrażenie "więzienia" kleiło mi się w myśli od dzieciństwa z trzech zasadniczych pojęć"ciemność,samotność i podwodna cisza. To zatem ,co się na mnie rzuciło w chwili kiedy przestępowałam próg mojej nowej celi,było tak niespodziane,że doznałam wprost szoku!
Wrzask-.....
cdn....
Wchodzi jak we śnie,dźwigając duży,zasobny tobołek.Jest młoda ,ma najwyżej dwadzieścia lat .Bardzo porządnie ubrana. Nie mówi nic ,tylko siada na brzeżku najbliższego łóżka i patrzy w okno dużymi ,błękitnymi oczyma. Na żadne pytanie nie odpowiada .Nic z tego ,co się dzieje ,nie znajduje w niej oddźwięku . Nie je nic .W ogóle nie odwraca głowy na zgrzyt klucza i wejście dyżurnego ,który jej tka w ręce miskę i każe brać zupę.
Na klapie jej tobołka odczytujemy wyhaftowane granatowo jej nazwisko . Zadajemy jej jeszcze kilka okolicznościowych pytań. Nic. Jak do ściany. Orientujemy się wreszcie że biedactwo nie jest normalne. Patrząc w nieokreślony punkt za oknem ,skubie powoli chusteczkę....
Później , o wiele później dowiedziałam się ,że to była żona adwokata z Krakowa ,którą razem z mężem złapano na granicy. Dostała pomieszania zmysłów .Z czasem stan jej się pogarszał. Zdeklarowała się mania religijna. Podobno umarła...
Ale to było o wiele później .Wtedy siedziała bez ruchu i skubała wtedy na "specu". Na piętrze ,gdzieś nad nami ,siedzi ktoś , o kim można powiedzieć ,że ładnie ,po rycersku zwariował. Wyskakuje biedaczysko na okno i krzyczy na całe Brygidki.
-Zanieście mojej żonie bukiet białych róż!
Aż dziwnie pomyśleć tu- w tej wilgotnej norze,wśród smrodu, wszy i paskudztwa _że były w ogóle jakieś białe róże na świecie. Trzeba dopiero oszaleć ,aby je sobie przypomnieć...
Ostatniego lipca staje niespodzianie w drzwiach "korpuśny" ,wyższy od dyżurnego "nadziratiel" i w celę pada pierwszy raz ,to tak dobrze mi potem znajome:
-Dawaj wsje s wieszczami -co znaczy ,że mamy się zbierać,bo nas przenoszą gdzie indziej .Ja "wieszczy" nie mam prawie żadnych ,więc zawijam w ręcznik mydło ,szczoteczkę i grzebień ,łapię ową cuchnącą śledziem malowaną miskę i z łyżką w ręce staję gotowa do drogi . Szwarc ciągnie worek z piernatem ,reszta co tam która ma swojego i ruszamy za korpuśnym.
Po dobrych kilku godzinach kolejnego czekania w jakichś "przejściowych",jak się to nazywa,celach,podwórzach i korytarzach ,zostajemy wreszcie z grupą kilkunastu obcych kobiet,przeniesione do innego bloku,do celi 21.
Wyobrażenie "więzienia" kleiło mi się w myśli od dzieciństwa z trzech zasadniczych pojęć"ciemność,samotność i podwodna cisza. To zatem ,co się na mnie rzuciło w chwili kiedy przestępowałam próg mojej nowej celi,było tak niespodziane,że doznałam wprost szoku!
Wrzask-.....
cdn....
- boss64
- Zasłużony
- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
....-wrzask zbity,jednolity,wrzask bez oddechu,wrzask niepodobny już wcale do wrzasku, a raczej do jakiejś gęstej,napierającej zewsząd galarety,przed którą co-fałsz się bezwiednie ,odruchowo ,jak przed falą nagłego smrodu! To się po prostu nie da powiedzieć ,co za wrzask i co za powietrze! Ogromna ,mroczna cela kotłuje się od półgołych ,rozmamłanych kobiet,stłoczonych tu tak ciasno,że w pierwszym błysku spojrzenia zatracają się ludzkie kształty ,a zostaje tylko wał rozwrzeszczonej ,mrowiącej się, popielatej miazgi.
Z miazgi tej wybija się niespodzianie ,głośno przez kogoś wykrzyknięte moje imię. Patrzę-Dozia! Pruje się przez zbity tłum gęb i ciał w moją stronę ,coś mówi ,czego nie słyszę ,dopadła mnie i ciągnie za rękaw w głąb celi. Cóż to za ulga i radość zobaczyć ludzką ,znajomą twarz w tym obcym ryczącym stadzie! Oszołomiona pół głucha ,ląduję wreszcie na sienniku wąskiego ,żelaznego łóżka pod zielonym piecem....
I tam to,pod tym piecem ,na łóżku o wygniecionym sienniku ,przesiedziałam w Brygidkach całe cztery miesiące.
Cela nr 21 jest duża,wysoka, o trzech zabitych deskami oknach,które rzekomo wychodzą na ulicę. Od ścian, nogami na celę ,stoją szeregi wąskich ,tak ciasno zsuniętych łóżek ,że między żelazne ich kanty ledwie kolano się mieści.
Środek celi to wielki ,zbity czworobok ,jeszcze ciaśniej zastawionych łóżek .Jest ich 10 w czterech rzędach ,czy osiem w pięciu. Te które je zajmują ,aby się dostać do wewnętrznych rzędów ,muszą deptać innym po siennikach.
Na 130 kobiet ,które tu zastaję ,mamy tylko 80 legowisk.
Były też krótkie okresy ,kiedy nas tam siedziało tylko 90,-ale były także inne ,gdy stan celi dochodził do 180 kobiet!
Jasne więc ,że na każdym łóżku gniecie się co najmniej dwie osoby a i na takie "drugie miejsce" na sienniku trzeba czasem czekać tygodniami.
Ja mam zupełnie wyjątkowe szczęście !Dozia zdążyła już złapać po celach świerzba.Wobec zaraźliwości tego paskudztwa ,przysługuje jej prawo osobnego łóżka .Proponuje mi więc miejsce sublokatora na swoim sienniku. Cudownie! Osiadam więc na jej łóżku i dzięki temu nie walam się po podłodze ,jak dziesiątki innych.
Dostał się nam.....
cdn...
Z miazgi tej wybija się niespodzianie ,głośno przez kogoś wykrzyknięte moje imię. Patrzę-Dozia! Pruje się przez zbity tłum gęb i ciał w moją stronę ,coś mówi ,czego nie słyszę ,dopadła mnie i ciągnie za rękaw w głąb celi. Cóż to za ulga i radość zobaczyć ludzką ,znajomą twarz w tym obcym ryczącym stadzie! Oszołomiona pół głucha ,ląduję wreszcie na sienniku wąskiego ,żelaznego łóżka pod zielonym piecem....
I tam to,pod tym piecem ,na łóżku o wygniecionym sienniku ,przesiedziałam w Brygidkach całe cztery miesiące.
Cela nr 21 jest duża,wysoka, o trzech zabitych deskami oknach,które rzekomo wychodzą na ulicę. Od ścian, nogami na celę ,stoją szeregi wąskich ,tak ciasno zsuniętych łóżek ,że między żelazne ich kanty ledwie kolano się mieści.
Środek celi to wielki ,zbity czworobok ,jeszcze ciaśniej zastawionych łóżek .Jest ich 10 w czterech rzędach ,czy osiem w pięciu. Te które je zajmują ,aby się dostać do wewnętrznych rzędów ,muszą deptać innym po siennikach.
Na 130 kobiet ,które tu zastaję ,mamy tylko 80 legowisk.
Były też krótkie okresy ,kiedy nas tam siedziało tylko 90,-ale były także inne ,gdy stan celi dochodził do 180 kobiet!
Jasne więc ,że na każdym łóżku gniecie się co najmniej dwie osoby a i na takie "drugie miejsce" na sienniku trzeba czasem czekać tygodniami.
Ja mam zupełnie wyjątkowe szczęście !Dozia zdążyła już złapać po celach świerzba.Wobec zaraźliwości tego paskudztwa ,przysługuje jej prawo osobnego łóżka .Proponuje mi więc miejsce sublokatora na swoim sienniku. Cudownie! Osiadam więc na jej łóżku i dzięki temu nie walam się po podłodze ,jak dziesiątki innych.
Dostał się nam.....
cdn...
- Hauptma-nova
- MLODSZY CHORAZY
- Posty: 249
- Rejestracja: 8 sty 2013, o 23:10
- Województwo: Wybierz
- boss64
- Zasłużony
- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
- Hauptma-nova
- MLODSZY CHORAZY
- Posty: 249
- Rejestracja: 8 sty 2013, o 23:10
- Województwo: Wybierz
- Pigor
- Generał Brygady
- Posty: 1383
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 23:35
- Województwo: Wybierz
- Lokalizacja: kraina 1000 jezior
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
Tutuł wyskoczył w "nieprzeczytanych", myślałem, ze boss64 coś napisał, a tu:
.
Widocznie w Biesach, czas inaczej płynieHauptma-nova pisze:![]()

Poszukiwania to nie hobby-to choroba.
Pozdrawiam
Pigor
Pozdrawiam
Pigor
- Hauptma-nova
- MLODSZY CHORAZY
- Posty: 249
- Rejestracja: 8 sty 2013, o 23:10
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
Szczęśliwi czasu nie licząPigor pisze:Tutuł wyskoczył w "nieprzeczytanych", myślałem, ze boss64 coś napisał, a tu:Widocznie w Biesach, czas inaczej płynieHauptma-nova pisze:![]()
.

- tisio
- Zasłużony
- Posty: 2147
- Rejestracja: 29 paź 2012, o 06:55
- Województwo: Wybierz
- Lokalizacja: Lublin
- Jaskółka
- Moderator
- Posty: 2585
- Rejestracja: 9 gru 2012, o 16:23
- Województwo: Pomorskie
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
Popieram Twój ... postulattisio pisze:Stanowczo domagam się dalszego ciągu...

nil admirari
- Hauptma-nova
- MLODSZY CHORAZY
- Posty: 249
- Rejestracja: 8 sty 2013, o 23:10
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
Dołączam się i jaJaskółka pisze:Popieram Twój ... postulattisio pisze:Stanowczo domagam się dalszego ciągu...




- boss64
- Zasłużony
- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
..chyba najspokojniejszy kąt w celi ,ten blisko pieca właśnie ,gdzie zgrupowały się przeważnie same "polityczne" i "graniczniczki"-osoby ,które nigdy dotąd nie miały z więzieniem nic do czynienia , a które obecnie pod byle pozorem za to aresztowano ,że przynależą do zamożniejszej warstwy społecznej tej, którą Sowiety -wytępiwszy doszczętnie u siebie -postanowiły z kolei wytępić i na okupowanych terenach Polski.
Jeśli chodzi o polityczne, te z organizacji , to ostatecznie jakiś pozór prawny aresztowania ich, może mieli. Zarzut jednak "bezprawnego przekroczenia granicy" ,przy którym np.każdemu zarzuca się szpiegostwo -to już tylko nikczemny ,perfidny pretekst , mający jedynie na celu wyłapanie i uwięzienie możliwie największej ilości Polaków . Owe "graniczniczki " to w większości wypadków uchodźczynie ,osoby ,które wojenny podmuch rozniósł po całej Polsce i którym z nagła wyrosła "niemiecko-sowiecka" granica,zagrodziła powrotną drogę do domów i rodzin.Nie mając innego wyjścia ,nie zdając sobie często sprawy ,czym to u sowietów grozi,rzuciły się do przechodzenia "granicy"na zielono- a skutek był ten ,że większość ich osiadła za to na więziennym sienniku. W najlepszym razie czeka je teraz wyrok trzech lat i przymusowa praca w łagrach.
Mimo wielkiej ilości tych więziennych nowicjuszek ,tej nie obytej z celą inteligencji,zatrważająca większość zamkniętych tu kobiet ,to tzw. "pospolite". Same złodziejki, paserki,prostytutki itd.Posadzono je jeszcze za polskich czasów.
Wojna zastała je jeszcze na Brygidkach i z Brygidkami przejęli je Sowieci. Część ich zwolnili pono zaraz po wkroczeniu ,reszcie wznowili śledztwo i stopniowo wypuszczają je teraz na wolność.
Moc ich jednak siedzi jeszcze po celach. Na 21 zaległy pierwsze rzędy łóżek ,wzdłuż przejścia i cały wrzask,pisk,zgiełk ,kłótnie,śpiewy i bójki -im właśnie mamy do zawdzięczenia. "Pospolitym" więzienie nie jest nowością . Czują się tu u siebie , na własnych śmieciach i na właściwym miejscu ,podczas gdy my jesteśmy intruzami. Zaznaczają to na każdym kroku . Z przekąsem nazywają nasz kąt " ul.Legionów ", a o sobie mówią z pewnego rodzaju dumą i wyższością:
My to złodziejki- a wy co?
Istotnie ! Co my? Garstka skazanej na zagładę inteligencji, nie umiejącej jeszcze siłą zdobywać miejsc ,bić wszy,wymyślać dyżurnym,ani pchać się "na grandę"po drugą porcję zupy- w ogóle -"frajerki",jak nas nazywają z pogardą.
Gdyby to wszystko razem nie było takie męczące ,może by ta przedziwna,niespotykana mieszanina ,nastręczała wyjątkowej okazji do ciekawych obserwacji i studiów . Mam tu przed oczyma dosłowny przekrój całego społeczeństwa,począwszy od różnorodnego typu złodziejek,prostytutek,dzieciobójczyń i paserek-poprzez wszystkie szczeble socjalne -po czcigodną ,siwą matronę włącznie!Cóż kiedy ten wrzask ,ten nieustający ,piekielny wrzask , tak człowieka ogłupia ,że w ogóle przestał myśleć.
Choć cela....
Jeśli chodzi o polityczne, te z organizacji , to ostatecznie jakiś pozór prawny aresztowania ich, może mieli. Zarzut jednak "bezprawnego przekroczenia granicy" ,przy którym np.każdemu zarzuca się szpiegostwo -to już tylko nikczemny ,perfidny pretekst , mający jedynie na celu wyłapanie i uwięzienie możliwie największej ilości Polaków . Owe "graniczniczki " to w większości wypadków uchodźczynie ,osoby ,które wojenny podmuch rozniósł po całej Polsce i którym z nagła wyrosła "niemiecko-sowiecka" granica,zagrodziła powrotną drogę do domów i rodzin.Nie mając innego wyjścia ,nie zdając sobie często sprawy ,czym to u sowietów grozi,rzuciły się do przechodzenia "granicy"na zielono- a skutek był ten ,że większość ich osiadła za to na więziennym sienniku. W najlepszym razie czeka je teraz wyrok trzech lat i przymusowa praca w łagrach.
Mimo wielkiej ilości tych więziennych nowicjuszek ,tej nie obytej z celą inteligencji,zatrważająca większość zamkniętych tu kobiet ,to tzw. "pospolite". Same złodziejki, paserki,prostytutki itd.Posadzono je jeszcze za polskich czasów.
Wojna zastała je jeszcze na Brygidkach i z Brygidkami przejęli je Sowieci. Część ich zwolnili pono zaraz po wkroczeniu ,reszcie wznowili śledztwo i stopniowo wypuszczają je teraz na wolność.
Moc ich jednak siedzi jeszcze po celach. Na 21 zaległy pierwsze rzędy łóżek ,wzdłuż przejścia i cały wrzask,pisk,zgiełk ,kłótnie,śpiewy i bójki -im właśnie mamy do zawdzięczenia. "Pospolitym" więzienie nie jest nowością . Czują się tu u siebie , na własnych śmieciach i na właściwym miejscu ,podczas gdy my jesteśmy intruzami. Zaznaczają to na każdym kroku . Z przekąsem nazywają nasz kąt " ul.Legionów ", a o sobie mówią z pewnego rodzaju dumą i wyższością:
My to złodziejki- a wy co?
Istotnie ! Co my? Garstka skazanej na zagładę inteligencji, nie umiejącej jeszcze siłą zdobywać miejsc ,bić wszy,wymyślać dyżurnym,ani pchać się "na grandę"po drugą porcję zupy- w ogóle -"frajerki",jak nas nazywają z pogardą.
Gdyby to wszystko razem nie było takie męczące ,może by ta przedziwna,niespotykana mieszanina ,nastręczała wyjątkowej okazji do ciekawych obserwacji i studiów . Mam tu przed oczyma dosłowny przekrój całego społeczeństwa,począwszy od różnorodnego typu złodziejek,prostytutek,dzieciobójczyń i paserek-poprzez wszystkie szczeble socjalne -po czcigodną ,siwą matronę włącznie!Cóż kiedy ten wrzask ,ten nieustający ,piekielny wrzask , tak człowieka ogłupia ,że w ogóle przestał myśleć.
Choć cela....
- boss64
- Zasłużony
- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
... jest duża i wysoka,powietrze w niej straszne!
Na świecie sierpień ,upał okna zabite deskami, a na cuchnących starą słomą siennikach , poci się w ścisku sto kilkadziesiąt bardzo zdawkowo i bądź jak mytych kobiet. W dodatku ,w jednym z kątów ,królują dwa wysokie, blaszane baniaki. Zaraz nie baniaki! Pokrywy ma to nieszczelne a dna tak przeżarte ,że wiadoma zawartość sączy się spod nich dzień i noc, wsiąka długimi zaciekami w obrzękłe już deski i zieje trucicielskim ,smrodem na milę!
Przekleństwo każdej celi-"paraszka"! Najzjadliwszy -jakże miłosierny właściwie towarzysz wszystkich uwięzionych -"kibel"!
Tuż obok paraszek stoi drewniana umywalnia z dwoma miednicami, o które toczą się bardzo zacięte kłótnie i bójki na celi.
Kto takiej miednicy dopadnie ,pierze w niej co mu się żywnie podoba, a ponieważ wody u nas z reguły brak ,kiedy i tobie wypadnie przeprać chustkę czy bluzkę , nie masz nawet czym miednicy tej po poprzedniczce wypłukać.
Z wodą ogromne trudności . Wodociąg na trzecim piętrze często się psuje i są dni kiedy woda jest "na wagę złota". W zasadzie dostajemy jej cztery konewki dziennie. Na nas wszystkie! Łatwo sobie wyobrazić ,co dzieje się na celi kiedy "starosta" rozdaje ją do garnuszków i misek.
'Starostą" jest jedna z nas ,wybrana większością głosów na naczelniczkę "kamery". Ona jedna ma prawo konferować w naszym imieniu z dyżurnym przez "głazok", ona wyznacza miejsca nowo przybyłym ,ona wzywa lekarza ,pilnuje porządku przy pobieraniu posiłków i ona odpowiada przed władzami za jakiekolwiek naruszenie więziennych przepisów .Po każdej grubszej awanturze korpuśny każe nam z reguły zmieniać "starostę".
Kiedy się zjawiam na 21,starostą jest Halina ,młoda złapana na granicy medyczka. Mówi płynnie po rosyjsku więc jej łatwiej od innych wydębić coś dla nas u dyżurnych.
Odebrali jej przy rewizji wszystkie grzebyki i szpilki . Gęste wijące się włosy leżą jej stale na ramionach jak złotopłowy puch. Szła przez granicę bez rzeczy ,bez kuferka , w żółtym ,przejrzystym jak błona , gumowym płaszczu . Często w tym płaszczu właśnie ,zarzuconym na różową ,jedwabną kombinację ,pełni z powagą swojej starościńskie obowiązki. Jest wtedy żywcem podobna do chrupkiego ,złotego karmelka z różową nadzianką.
Przebieg dnia....
Na świecie sierpień ,upał okna zabite deskami, a na cuchnących starą słomą siennikach , poci się w ścisku sto kilkadziesiąt bardzo zdawkowo i bądź jak mytych kobiet. W dodatku ,w jednym z kątów ,królują dwa wysokie, blaszane baniaki. Zaraz nie baniaki! Pokrywy ma to nieszczelne a dna tak przeżarte ,że wiadoma zawartość sączy się spod nich dzień i noc, wsiąka długimi zaciekami w obrzękłe już deski i zieje trucicielskim ,smrodem na milę!
Przekleństwo każdej celi-"paraszka"! Najzjadliwszy -jakże miłosierny właściwie towarzysz wszystkich uwięzionych -"kibel"!
Tuż obok paraszek stoi drewniana umywalnia z dwoma miednicami, o które toczą się bardzo zacięte kłótnie i bójki na celi.
Kto takiej miednicy dopadnie ,pierze w niej co mu się żywnie podoba, a ponieważ wody u nas z reguły brak ,kiedy i tobie wypadnie przeprać chustkę czy bluzkę , nie masz nawet czym miednicy tej po poprzedniczce wypłukać.
Z wodą ogromne trudności . Wodociąg na trzecim piętrze często się psuje i są dni kiedy woda jest "na wagę złota". W zasadzie dostajemy jej cztery konewki dziennie. Na nas wszystkie! Łatwo sobie wyobrazić ,co dzieje się na celi kiedy "starosta" rozdaje ją do garnuszków i misek.
'Starostą" jest jedna z nas ,wybrana większością głosów na naczelniczkę "kamery". Ona jedna ma prawo konferować w naszym imieniu z dyżurnym przez "głazok", ona wyznacza miejsca nowo przybyłym ,ona wzywa lekarza ,pilnuje porządku przy pobieraniu posiłków i ona odpowiada przed władzami za jakiekolwiek naruszenie więziennych przepisów .Po każdej grubszej awanturze korpuśny każe nam z reguły zmieniać "starostę".
Kiedy się zjawiam na 21,starostą jest Halina ,młoda złapana na granicy medyczka. Mówi płynnie po rosyjsku więc jej łatwiej od innych wydębić coś dla nas u dyżurnych.
Odebrali jej przy rewizji wszystkie grzebyki i szpilki . Gęste wijące się włosy leżą jej stale na ramionach jak złotopłowy puch. Szła przez granicę bez rzeczy ,bez kuferka , w żółtym ,przejrzystym jak błona , gumowym płaszczu . Często w tym płaszczu właśnie ,zarzuconym na różową ,jedwabną kombinację ,pełni z powagą swojej starościńskie obowiązki. Jest wtedy żywcem podobna do chrupkiego ,złotego karmelka z różową nadzianką.
Przebieg dnia....
- Hauptma-nova
- MLODSZY CHORAZY
- Posty: 249
- Rejestracja: 8 sty 2013, o 23:10
- Województwo: Wybierz
- boss64
- Zasłużony
- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz