Po kilku dniach bez większych przeszkód i perypetii dotarłem do rodzinnego Tarnowca do swojego domu . , nie było końca radości przy powitaniu z rodziną, właśnie wrócili z prac polowych na obiad, ale trafiłem "sobie pomyślałem, kwaśne mleko z ziemniakami, pyszności!I tak rozpocząłem po powrocie "sielskie i normalne życie", po kilku miesiącach chciałem się dowiedzieć co słychać u Staszka? Dzięki poczcie wojskowej dowiedziałem się że podczas powrotu został ranny pod Sławęcinem, wrócił też bardzo chory , do tego bieda rodzinna i odszedł z tego świata, więc nie dane nam było się już spotkać.
<Mnie los oszczędził pomimo odniesionej poważnej rany-może dzięki pomocy pamiętnego doktora dożyłem iście słusznych lat, jedyne czego mi żal to moich skarbów z kuferka, podczas moich snów wnuki wyniosły wszystko i rozdali kolegom , więc ślad po nich zaginął już bezpowrotnie,ale cóż takie życie.I tak pokrótce kończą się moje wspomnienia, które dedykuje bardzo młodemu miłośnikowi historii (Antosiowi).