Nie mam takiego doświadczenia w poszukiwaniach jak wielu z Was, to zaledwie kilka lat i bywa, że przyłapuję się w czasie akcji na tym, że o coś nie zadbałem. Człowiek ciągle się czegoś uczy a jak się nauczy to i tak w między czasie zapomni a jak sobie przypomni to i tak jest za późno.
Na wykopki zabieram do samochodu oczywiście wykrywacz. To numer jeden na liście, którą zrobiłem na stałe po tym jak pojechałem raz 35 kilometrów z samym tylko pinpointerem.

Drugie to saperka i szpadel. To pierwsze na lżejsze grunty, drugie wiadomo. Jest też nóż i szczotka druciana. Nożem strugam kilka kijków, którymi zaznaczam sygnały, żeby później kopać po kilka dołków naraz. To wszystko oczywiście w terenie gdzie nikogo nie ma. W miejscu widocznym z daleka działam "żabim skokiem". Szczotka druciana służy do wstępnego czyszczenia ubłoconych butów,szpadla i łańcuchów "krowiaków".
Kolejny ważny przedmiot to srajtaśma. Dwie rolki. Na kupę ni ma siły a nie zamierzam podcierać się liśćmi jak jeden z moich znajomych, którego piekła potem po tych liściach dupa albo spodniami, które usrał swego czasu mój szwagier i wracał do domu w majtkach.
Jest i woda mineralna trzy sztuki do picia, obmywania rąk po kupie, czyszczenia sprzętu i fantów. Poza tym zabieram ręcznik, mydło, dodatkowe buty trapery,gumiaki,skarpety, lekką kurtkę, koszulkę na zmianę,czapkę z daszkiem,czapkę terrorystkę,normalną czapkę. Oczywiście latem co nieco odpada.
Pakuję też słuchawki, latarkę na czachę, dodatkowe baterie do latarki i detektora,dodatkowe rękawiczki, termos z kawą, kanapki i cukierki.
Pewnego wieczora chodziłem po mokrym polu i zaczęła chybotać mi cewka, nabierała tyłem błota i kicha. Było straszliwie zimno i nie mogłem odkręcić nakrętki aby podłożyć uszczelkę i dobrze umocować cewkę. Od tamtej pory zabieram kombinerki.
Są i worki na śmieci, 100 litrów na większy złom, sprzęt i buty żeby nie zapaćkać wnętrza samochodu.
Kolejne rzeczy to środki na komary i kleszcze, gaz pieprzowy na nieżyczliwe stwory, apteczka ze środkami na kwachy żołądkowe, które lubią sobie czasem podjechać pod górę przy wańce-wstańce , parkemed na gnaty, aspirynę, ketonal, bandaż, plaster i takie tam na wypadek zranienia się podczas penetracji jakiegoś śmietnika.
Wracając do kupy to uczciwie przyznam, że każdego kupsztala rzetelnie zakopuję aby mnie nikt nie posądził o psucie krajobrazu "papierzokami".
Mam również taśmę biało-czerwoną w razie wykopania bomby lotniczej. Mniejsze zło zakopuję głębiej, ale bomby nie dałbym rady.
Z innych gadżetów wypada jeszcze wymienić GPS,lustrzankę, telefon i kamerkę, która cały czas filmuje teren wokół samochodu żebym później wiedział jak wyglądają łachy, którym ewentualnie zachciałoby się podrapać mi samochód lub urwać lusterko.
No i najważniejsze...

dwie półlitrowe flachy wódki i dwa szczeniaki. To znakomite argumenty do dyskusji z życzliwymi lub nieżyczliwymi rolnikami. Mam i przepojkę na wypadek gdyby rolnik miał pragnienie na miejscu i musiał przepijać.Jest także zagrycha-kiełbacha gdyby zechciał zagryzać.
Zabezpieczenie przeciwko milicji obywatelskiej to żelazna porcja lekkiego złomu, którą umieszczam obok samochodu aby łatwo udowodnić w razie czego poziom mojego szaleństwa. Właściwe fanty umieszczam do czasu zakończenia czesania w miejscu oddalonym nieco od samochodu.
Na dziki mam tylko gwizdek. Wypróbowałem go kilkakrotnie i albo te dziki naprawdę były zaskoczone, albo olewały mnie rutynowo, nie wiem, nie pytałem.
Listę wyposażenia zamykają pety, dwie zapalniczki,mata na wypadek zarycia się w błocie, dwa koce i książka dla żony jeśli akurat jest ze mną a znudziło jej się chodzić.
To by było na tyle.
Pozdrawiam i Darz Dół!
Stachu.