Strona 1 z 1

Marian Hess "Kim ja jestem. Między snem a jawą..."

: 25 paź 2014, o 20:45
autor: yukon
Wyglada ze ciekawa ksiazeczka jest o moich stronach ukochanych,pamietam autora piekne rzezby robil,czytal to ktos?
ponizej kilka urywkow znalezionych w necie...

„…Kiedy życie się znormalizowało i w domu widać było zapalone lampy naftowe, zaczęli nas nachodzić specyficzni goście ( zanim kupiliśmy naszą chałupkę, była w niej noclegownia dla nie zawsze trzeźwych robotników leśnych, co spóźnili się na ostatni autobus, wracając z knajpy do domu). Nie pomagały nasze tłumaczenia i prośby, że teraz ten dom jest prywatny i że chcemy mieć ciszę ze względu chociażby na małe dziecko. Tego typu wizyty zdarzały się niezwykle ciężko, uprzykrzając nam życie. Gdy sytuacja stała się nie do zniesienia, postanowiłem zgłosić ten fakt milicji w Lutowiskach. (…) Ustaliłem z nimi, znając ich już wcześniej, że będą przymykać oko na moje sposoby wyeliminowania nocnych wizyt. (…) Gdy zdarzały się kolejne wizyty, a prośby nie pomagały, żona świeciła latarką intruzowi w oczy, a ja, niestety, uderzałem go. Rękawica była specjalnie spreparowana, w środku znajdował się rosyjski medal z brązu, dużych rozmiarów. Skutek był niesamowity. Ogłuszonego holowałem do drogi i zostawiałem na trawie przy przystanku. Nasze dość drastyczne metody ( w tamtych czasach był to jedyny sposób, by poradzić sobie z nawiedzającymi nasz dom natrętami ) odniosły pożądany efekt, nie dość, że wizyty ustały, to na dodatek ludzie nabrali do nas respektu i niektórzy nas przepraszali…”



„… Wybrałem ten szlak, ponieważ wiedziałem, że można tam wiele zobaczyć i spotkać dzikie zwierzęta. (…) Na trasie wędrówki pokazałem im też pozostałości po bunkrach i magazynach UPA, gdzie znaleźliśmy szczątki zapasów w beczkach, a także hełmy. Nie wchodziliśmy do środka, ponieważ wiązało się to z dużym ryzykiem. Będąc kiedyś w tamtym miejscu sam, obejrzałem je dokładnie. (…)
(…) Planowałem pokazać im piękną część Bieszczadów: okolice potoków (…) a zwłaszcza jeden zakątek (…) gdzie znajdowała się niedostępna polanka. Były tam szczątki zniszczonego w dziewięćdziesięciu procentach magazynu wojsk UPA. W ruinach gniazdo miał ryś. W tym okresie prawdopodobnie dochował się już podrośniętych młodych, które mogliśmy zobaczyć, gdy bawiły się w pobliżu. Uprzedziłem wszystkich o konieczności zachowania ciszy. Podchodziliśmy pod wiatr, co jest bardzo ważne. Byłem przekonany, że o tej porze rysie są już po śniadaniu. Liczyłem, że spotkamy bawiące się młode i odpoczywającą, nie przeszkadzającą im matkę. I rzeczywiście, leżała za załomem skalnym. Młode, już spore rysie bawiły się, a my obserwowaliśmy je przez kilkanaście minut. Cudowny widok. Matka nas poczuła i ostrzegła warknięciem dzieci. Schowały się. Nie podchodziliśmy bliżej. Chciałem, aby zachowały to miejsce dla siebie i czuły się w nim bezpieczne. Wycofaliśmy się bardzo cicho i poszliśmy dalej…”