Tajemnicze znalezisko w lesie. Niewiarygodne, co było w środku???
: 17 kwie 2021, o 16:48
Leśnicy w Nadleśnictwie Karnieszewice (woj. zachodniopomorskie) natknęli się na nietypowe znalezisko. Stara kanka na mleku skrywała tajemnice z przeszłości.
O odkryciu w nadleśnictwie poinformowano 16 kwietnia na Facebooku. Leśniczy podczas spulchniania ziemi pod nasadzenia natknęli się na zakopaną starą kankę do mleka. Po jej odkryciu okazało się, że jest to kapsuła czasu.
Zawartości kanki wywołała zdziwienie wśród znalazców. Wewnątrz niej znajdowały się osobiste rzeczy Gerharda Alfreda Liedtke sprzed około 76 lat. Leśnika i żołnierza Wehrmachtu z Prus Wschodnich zostawił swoje osobiste rzeczy. Wśród nich znajdowały się mapy, mundur, czapka, kabura, książeczka wojskowa oraz akt nadania orderu za męstwo na polu walki i sukcesy dowódcze, Krzyż Żelazny II klasy i Czarna Odznaka za Rany.
Co poza kamieniami można wykopać z ziemi? Jak się okazuje – kapsułę czasu.
Podczas prowadzenia prac sadzenia, na terenie Nadleśnictwa Karnieszewice, odkopano kankę po mleku wraz z osobistymi rzeczami należącymi do żołnierza Wehrmachtu i leśnika, wówczas mieszkającego na terenie Prus Wschodnich, dzisiaj zaś stanowiących okolice Ełku.
Znalezisko jest wyjątkowe – Gerhard Liedtke pozostawił między innymi mapy, mundur, czapkę
i kaburę, książeczkę wojskową, odręcznie pisany list czy akt nadania orderu za męstwo na polu walki i sukcesy dowódcze – Krzyż Żelazny II klasy i Czarną Odznakę za Rany.
Co można jeszcze odczytać z pozostawionych dokumentów?
Gerhard Liedtke urodził się w marcu 1915 roku, był porucznikiem Wehrmachtu i pracował jako leśnik w dzisiejszym Mleczkowie. Miał żonę Christel z domu Engelmann i dzieci, jedna z córek - urodzona we wrześniu ‘44 w Olsztynie. Pozostawiony mundur wraz z dystynkcjami wskazują na typowe umundurowanie leśników państwowych. Gdy wybuchła II WŚ miał 24 lata, a w 1941 wziął udział w kampanii. Wezwanie z lutego ‘45 roku wskazuje na zobowiązanie Liedtke do stawienia się w Urzędzie Leśnym w Szczecinie, jednak podczas wkraczania do Polski Armii Czerwonej, Gerhard uciekając na zachód, w okolicach Sianowa zakopał, w ramach ochrony, wszystko, co mogłoby wskazywać na jego tożsamość. 76 lat później, spulchnianie gleby pod sadzenie, przywraca historię Liedtke na nowo.
Co działo się z Gerhardem po 1945 roku? Odtworzeniem całej jego historii zajmie się Ośrodek Kultury Leśnej w Gołuchowie, który wczoraj odebrał z Nadleśnictwa odnalezione skarby. Po ich oczyszczeniu i zakonserwowaniu, można je będzie oglądać w dziale muzealnym Ośrodka.
♀
Tajemniczy list żołnierza
Najbardziej niezwykłym przedmiotem okazał się list żołnierza adresowany najprawdopodobniej do jego córki. Wątpliwości rozwieje jego tłumaczenie, gdyż został napisany niemieckim gotykiem. Niemiec zakopał kankę najprawdopodobniej w trakcie ucieczki na Zachód przed Armią Czerwoną. Znalezione rzeczy trafiły do Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie. Tam eksperci postarają się ustalić co się działo z Liedtke po ucieczce.
Nagle w ciągu paru minut pozbył się całej swojej osobowości. Niezależnie od tego, czy był leśnikiem, żołnierzem, czy cywilem, to straszne, że musiał wyzbyć się wszystkiego, kim był i zaczął udawać inną osobę - powiedział w rozmowie z tvn24.pl Tadeusz Lewandowski z Nadleśnictwa Karnieszewice.
O odkryciu w nadleśnictwie poinformowano 16 kwietnia na Facebooku. Leśniczy podczas spulchniania ziemi pod nasadzenia natknęli się na zakopaną starą kankę do mleka. Po jej odkryciu okazało się, że jest to kapsuła czasu.
Zawartości kanki wywołała zdziwienie wśród znalazców. Wewnątrz niej znajdowały się osobiste rzeczy Gerharda Alfreda Liedtke sprzed około 76 lat. Leśnika i żołnierza Wehrmachtu z Prus Wschodnich zostawił swoje osobiste rzeczy. Wśród nich znajdowały się mapy, mundur, czapka, kabura, książeczka wojskowa oraz akt nadania orderu za męstwo na polu walki i sukcesy dowódcze, Krzyż Żelazny II klasy i Czarna Odznaka za Rany.
Co poza kamieniami można wykopać z ziemi? Jak się okazuje – kapsułę czasu.
Podczas prowadzenia prac sadzenia, na terenie Nadleśnictwa Karnieszewice, odkopano kankę po mleku wraz z osobistymi rzeczami należącymi do żołnierza Wehrmachtu i leśnika, wówczas mieszkającego na terenie Prus Wschodnich, dzisiaj zaś stanowiących okolice Ełku.
Znalezisko jest wyjątkowe – Gerhard Liedtke pozostawił między innymi mapy, mundur, czapkę
i kaburę, książeczkę wojskową, odręcznie pisany list czy akt nadania orderu za męstwo na polu walki i sukcesy dowódcze – Krzyż Żelazny II klasy i Czarną Odznakę za Rany.
Co można jeszcze odczytać z pozostawionych dokumentów?
Gerhard Liedtke urodził się w marcu 1915 roku, był porucznikiem Wehrmachtu i pracował jako leśnik w dzisiejszym Mleczkowie. Miał żonę Christel z domu Engelmann i dzieci, jedna z córek - urodzona we wrześniu ‘44 w Olsztynie. Pozostawiony mundur wraz z dystynkcjami wskazują na typowe umundurowanie leśników państwowych. Gdy wybuchła II WŚ miał 24 lata, a w 1941 wziął udział w kampanii. Wezwanie z lutego ‘45 roku wskazuje na zobowiązanie Liedtke do stawienia się w Urzędzie Leśnym w Szczecinie, jednak podczas wkraczania do Polski Armii Czerwonej, Gerhard uciekając na zachód, w okolicach Sianowa zakopał, w ramach ochrony, wszystko, co mogłoby wskazywać na jego tożsamość. 76 lat później, spulchnianie gleby pod sadzenie, przywraca historię Liedtke na nowo.
Co działo się z Gerhardem po 1945 roku? Odtworzeniem całej jego historii zajmie się Ośrodek Kultury Leśnej w Gołuchowie, który wczoraj odebrał z Nadleśnictwa odnalezione skarby. Po ich oczyszczeniu i zakonserwowaniu, można je będzie oglądać w dziale muzealnym Ośrodka.
Tajemniczy list żołnierza
Najbardziej niezwykłym przedmiotem okazał się list żołnierza adresowany najprawdopodobniej do jego córki. Wątpliwości rozwieje jego tłumaczenie, gdyż został napisany niemieckim gotykiem. Niemiec zakopał kankę najprawdopodobniej w trakcie ucieczki na Zachód przed Armią Czerwoną. Znalezione rzeczy trafiły do Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie. Tam eksperci postarają się ustalić co się działo z Liedtke po ucieczce.
Nagle w ciągu paru minut pozbył się całej swojej osobowości. Niezależnie od tego, czy był leśnikiem, żołnierzem, czy cywilem, to straszne, że musiał wyzbyć się wszystkiego, kim był i zaczął udawać inną osobę - powiedział w rozmowie z tvn24.pl Tadeusz Lewandowski z Nadleśnictwa Karnieszewice.