Umarła w krótki czas potem.
Dalej Helena Ż. , złapana na granicy . Wracała z bratem do rodziny . Śliczna 18-letnia dziewczyna, o twarzy Brygidy H. Jest w ostatnim stadium suchot . Dostała płuc w "bani" czy w karcerze - nie pamiętam . Nie przetrzymała zimy.
Za nią Rosjanka , żona komandira , postrzelona w głowę w czasie zagadkowego morderstwa innego komandira . Ma twarz naiwnej dziewczynki i wygląda najwyżej na kilkanaście lat. Opowiada całe zajście dość bałamutnie. Twierdzi że byłą tak pijana - rzecz działa się w rowie - że nie wie ani kto kogo zastrzelił , ani kto postrzelił ją. Oprzytomniała dopiero w więziennym szpitalu . Teraz ją leczą przed rozprawą.
Na łóżku przy drzwiach majaczy młoda Ukrainka.Ma kompres na oczach i widać jej tylko spieczone gorączką dziecinne naiwne usta. Nikt do niej godzinami nie podchodzi. Przynieśli ją na noszach, i zrzucili w łóżko. Kompres dała jej któraś z nas.
Doktorów mamy różnych . Jeden to Żyd z Lwowa, reszta "oni" . Naczelnik "bolnicy" jeden jedyny wygląda na człowieka i po ludzku traktuje chorych. Ten lwowski Żyd boi się własnego cienia i z samego strachu jest bardzo dla nas opryskliwy. Trzeci doktór to wstrętny typ , dandys na bolszewickim sosie, królewsko obojętny cham z nieodłącznym papierosem, przetaczanym z jednego kąta ust w drugi. Widziałam jak nie wypuszczając go z ust , mrużąc oko , bo mu dym podmiatał twarz - badał i osłuchiwał chorą. Do najstarszych kobiet przemawia drwiąco per "krasawico" , a z młodszymi pozwala sobie na dowcipy , takie , na jakie ki typek stać.
Lekarek jest kilka . Jedna Żydówka z Lwowa . Wszystkie pełnią swoje obowiązki z bezosobową , obojętnością , żona naczelnika zwłaszcza.
Ma się wrażenie , że nie słyszą niczego , co się do niej mówi , czy o co się ją prosi. Jest duża , ciężka , ciemna . Grubych kostek sięgająca spódnica wyziera spod białego fartucha . Głowę okręca lśniącymi jak smoła warkoczami. Twarz ma świeżą., ładną , pełną wyniosłej , dalekiej obojętności. Dla chorych się prawie nie odzywa.
Wikt lepszy trochę niż w celi . Dają pszenny grysik , więcej cukru , trochę mleka , grudkę masła i --i co ze wszystkiego najważniejsze - surowe jarzyny!
Jeden cudowny , błyszczący pomidor udało mi się przemycić na celę dla tamtych.
O sposobach leczenia trudno mi cokolwiek powiedzieć . Sama na ten mój gruczoł i bicie serca , dostałam tylko brom. Co brały inne , nie wiem . To tylko pamiętam , że przed zapisaniem lekarstwa "wracz" pytał zawsze , jaki kto ma paragraf. Obawiam się , że nie bez szkodliwych dla siebie następstw, podawał człowiek uczciwie swój . "Wrah naroda" czyli Parag. 54/XIII - nie ma przecie prawa do należytego leczenia . Lepiej być u nich złodziejem !
Na "bolnicy " byłam wtedy tylko tydzień..
W 21 duże zmiany. Przybyły dwa transporty i taki jest ścisk i taki wrzask , na celi że na płacz się zbiera. Zamiast Cesi starostą jest Malwina , ta żona kasiarza . Nie ma już prawie przejść między łóżkami. Wszystko zalega warstwa ciał.
Pod piecem....
