Tym,którzy tam zginęli i giną....

Nasza pasja w prasie, literaturze, filmach...
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: boss64 »

...Na drugim łóżku pani Nied...... Siwa , około pięćdziesięciu kilku lat kobieta. Nie znała czy nie chciała podać adresu brata , który chcieli od niej wydobyć na śledztwie. Też na Zamarstynowie .
Umarła w krótki czas potem.
Dalej Helena Ż. , złapana na granicy . Wracała z bratem do rodziny . Śliczna 18-letnia dziewczyna, o twarzy Brygidy H. Jest w ostatnim stadium suchot . Dostała płuc w "bani" czy w karcerze - nie pamiętam . Nie przetrzymała zimy.
Za nią Rosjanka , żona komandira , postrzelona w głowę w czasie zagadkowego morderstwa innego komandira . Ma twarz naiwnej dziewczynki i wygląda najwyżej na kilkanaście lat. Opowiada całe zajście dość bałamutnie. Twierdzi że byłą tak pijana - rzecz działa się w rowie - że nie wie ani kto kogo zastrzelił , ani kto postrzelił ją. Oprzytomniała dopiero w więziennym szpitalu . Teraz ją leczą przed rozprawą.
Na łóżku przy drzwiach majaczy młoda Ukrainka.Ma kompres na oczach i widać jej tylko spieczone gorączką dziecinne naiwne usta. Nikt do niej godzinami nie podchodzi. Przynieśli ją na noszach, i zrzucili w łóżko. Kompres dała jej któraś z nas.
Doktorów mamy różnych . Jeden to Żyd z Lwowa, reszta "oni" . Naczelnik "bolnicy" jeden jedyny wygląda na człowieka i po ludzku traktuje chorych. Ten lwowski Żyd boi się własnego cienia i z samego strachu jest bardzo dla nas opryskliwy. Trzeci doktór to wstrętny typ , dandys na bolszewickim sosie, królewsko obojętny cham z nieodłącznym papierosem, przetaczanym z jednego kąta ust w drugi. Widziałam jak nie wypuszczając go z ust , mrużąc oko , bo mu dym podmiatał twarz - badał i osłuchiwał chorą. Do najstarszych kobiet przemawia drwiąco per "krasawico" , a z młodszymi pozwala sobie na dowcipy , takie , na jakie ki typek stać.
Lekarek jest kilka . Jedna Żydówka z Lwowa . Wszystkie pełnią swoje obowiązki z bezosobową , obojętnością , żona naczelnika zwłaszcza.
Ma się wrażenie , że nie słyszą niczego , co się do niej mówi , czy o co się ją prosi. Jest duża , ciężka , ciemna . Grubych kostek sięgająca spódnica wyziera spod białego fartucha . Głowę okręca lśniącymi jak smoła warkoczami. Twarz ma świeżą., ładną , pełną wyniosłej , dalekiej obojętności. Dla chorych się prawie nie odzywa.
Wikt lepszy trochę niż w celi . Dają pszenny grysik , więcej cukru , trochę mleka , grudkę masła i --i co ze wszystkiego najważniejsze - surowe jarzyny!
Jeden cudowny , błyszczący pomidor udało mi się przemycić na celę dla tamtych.
O sposobach leczenia trudno mi cokolwiek powiedzieć . Sama na ten mój gruczoł i bicie serca , dostałam tylko brom. Co brały inne , nie wiem . To tylko pamiętam , że przed zapisaniem lekarstwa "wracz" pytał zawsze , jaki kto ma paragraf. Obawiam się , że nie bez szkodliwych dla siebie następstw, podawał człowiek uczciwie swój . "Wrah naroda" czyli Parag. 54/XIII - nie ma przecie prawa do należytego leczenia . Lepiej być u nich złodziejem !
Na "bolnicy " byłam wtedy tylko tydzień..
W 21 duże zmiany. Przybyły dwa transporty i taki jest ścisk i taki wrzask , na celi że na płacz się zbiera. Zamiast Cesi starostą jest Malwina , ta żona kasiarza . Nie ma już prawie przejść między łóżkami. Wszystko zalega warstwa ciał.
Pod piecem....
:hmm:
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: boss64 »

...leży jakaś pani. Nie , nie leży, tylko siedzi skulona, z kolanami pod brodą , bo nie ma miejsca na nogi. Pytam: kto to? Szepczą mi :- generałowa X. Ta mała , czarna, którą Urszula wyczesuje właśnie , to jej pasierbica, Basia. Nie ma chyba piętnastu lat . Obie złapano na granicy . Siedziały na początku w Rawie Ruskiej. Nikt ich nie chce wziąć na łóżko , bo mają potworne wszy. Nad Basią zlitowała się Urszula i doprowadza ją do porządku . Pani X trwa w stanie zupełnego otępienia i milcząc patrzy przed siebie pięknymi jasnymi oczyma. Pańskość jej i godność doprowadza " pospolite" do szału z Malwiną włącznie , która jako starosta celi, obmawia im prawa do łóżka . Przy tym pani X bardzo źle słyszy. To zdaje się specjalnie złości i bawi tamte. Jest tez dlatego stale celem najordynarniejszych zaczepek i kpin.
Na swoje szczęście mało co z tego słyszy , a przede wszystkim niczego nie bierze do siebie ją któraś z bliska zaczepi , - kiedy kiedy wprost do niej zwróci się z jakimś chamskim dowcipem - najgrzeczniej w świecie - pyta z uśmiechem , z jakim zwracała się pewnie do swoich gości w salonie "Przepraszam .....Nie dosłyszałam ...Że co? ". Głos ma uprzejmy , matowy , tak samo jak spojrzenie . W apatii jej jednak jest może jeszcze coś innego. Trudno to nazwać słowami.
Robi wrażenie ogłuchłej , czy ogłuszonej moralnie. Musiała przejść bardzo ciężkie rzeczy i złamała się . Załamanie to objawia w sposób harmonizujący z jej wykwintną powierzchownością.
Nie skarży się , nie płacze , nie walczy z napastującym ją chamstwem , nie zdobywa lepszego miejsca.
Siedzi godzinami bez ruchu i patrzy tępo przed siebie . Najgorsze jednak , że z tej chorobliwej obojętności , nie walczy prawie zupełnie z robactwem.
Przechodzi wreszcie specjalną dezynfekcję i wtedy dopiero udaje się nam zdobyć dla niej u Malwiny łóżko.
Drugie , po mojej lewej. Tyle, że oczy Pani X zostają tak samo tępe na łóżku , jak były pod piecem.Ma się wrażenie , że nic do jej świadomości nie dociera.
Któregoś dnia.....
cdn.... :hmm:
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: boss64 »

...skarży się od rana na potworny ból głowy i oczu. Nie chce jeść . Ponieważ gorączki nie ma , dyżurny nie chce wezwać siostry. " Nie boj sja.....Generalsza nie zdechnie ! " odpowiada tym , które dla niej proszą o doktora.
Po dwóch dniach pani X traci przytomność . Jęczy rzuca się. A wszystko bez gorączki. Widzimy wreszcie , że jej sztywnieje szyja i że leży wyprężona , jakby nastąpiło porażenie kręgosłupa.
Wtedy już zaczynamy walić do drzwi i na siłę wołać doktora. zaczęło się wołanie około piątej po południu , a żona naczelnika , ta z warkoczami , przyszła dopiero późno w nocy.
Przestraszyła się zobaczywszy chorą . Pyta o przebieg choroby. Bada latarką reakcję źrenic , której już nie ma .- W chwilę potem wzięto panią X na noszach z celi , a zaraz potem przyszli po jej rzeczy i siennik do dezynfekcji.
Nazajutrz rano dowiedziałyśmy się , że umarła. Daty nie pamiętam. Mógł być koniec września , lub początek października. Szeptano o zapaleniu opon mózgowych . Prawdy jednak , jak to u nas zawsze , nie powiedziano nikomu nawet Basi. Małą zabrać do zakładu dla małoletnich . Nie wiem , czy do tego doszło.
Bardzo różnie znoszą ludzie więzienie . Jedni się załamują , drudzy krzepną. Nie myślę tu oczywiście o złodziejkach, bo te są z więzieniem obyte z dziada- pradziada. Na ogół jednak lepiej znosi je inteligencja . Prostsze umysły łatwiej się mącą - biorąc rzecz procentowo oczywiście . Bo wariują i te, i te, tylko te proste kobiety, łapane teraz po ogonkach, na granicy , za brak paszportu, czy za inną tego rodzaju zbrodnię - nie czując swojej winy , więc i słuszności tego zamknięcia , trudniej się z nim godzą , zwłaszcza że je uważają za pewnego rodzaju hańbę. tego uczucia żadna spod naszej ściany nie zna. Może nawet wprost przeciwnie! Po cichutku , na dnie serca, każda z nas jest trochę dumna z tego , że też siedzi ..... Te proste jednak, wiejskie kobiety buntują się , szarpią i załamują psychicznie.
Pewnie że niektóre z nich sądzono jak pomylone , jak taką Barbarkę na przykład . Chodzi to w długiej , zgrzebnej koszuli- jedynym co posiada , obnosząc na niej bezwstydnie po celi i wszystkich progułkach ślady swojej kobiecości, boso, z krótko obstrzyżoną głową i ciągle się śmieje.....Do siebie i do każdego . Do zupy i własnych nóg. Siedzi jako " germański szpion ".
Marusia jednak oszalała już przy nas . Była to wiejska dziewczyna , lat najwyżej dwudziestu, o drobnych rysach , błękitnych oczach i naiwnym wyrazie jakiejś sierotki z bajki, z którą się żaden królewicz nie ożenił. Leżała na sienniku , tuż pod drzwiami , dosłownie , jak groch przy drodze. Nikt nie wiedział za co siedzi .Ona prawdopodobnie też. Nie odzywała się do nikogo , nikomu w drogę nie wchodziła . Jeśli ją było życzliwie zagadnąć , odpowiadała ze spuszczoną głową i nerwowo drgającymi kącikami ust. Ale zaczepiona umiała się rozgadać na całą celę , rozkrzyczeć , jakby ją ze skóry obdzierano , cienkim , przenikliwym głosem, na jednym tonie i na jednym oddechu.Stałą jej postawą była - obrona. Zawsze pazurami do świata!Potem milkła i siedziała znowu na swoim barłogu , potulna , umiejąca się uśmiechnąć nieśmiało , pod czyimś życzliwym spojrzeniem.
Aż raz , nad ranem,.....
cdn. :hmm:
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: boss64 »

...zbudził nas głos Marusi. Cała cela leżała jeszcze płasko na siennikach, a na jednym z nich ,sama jedna nad pobojowiskiem śpiących ciał - stała Marusia, rozogniona , z błyszczącymi oczyma , i zaciskając drobne pięści , wyzywała kogoś od ostatnich , klęła , odgrażała się, opędzała łokciami. Nienawiść , płacz i rozpacz tętniły w jej cienkim głosie , nienawiść bezsilna i wzruszająca swym bezsensem , trafiającym oto- w próżnię!
Jakieś wspomnienia , jakieś dobijania się o swoje prawa. Wielką rolę w jej życiu musiała odegrać bezprawnie odebrana jej przez kogoś chustka, bo chustka ta wracała w krzyku tym ciągle i ciągle miga jej widać przed jej roziskrzonym wzrokiem, jak czerwona , w szał ją wprowadzająca płachta.-
Od tego wybuchu nie można się już było w ogóle z nią dogadać. Daremnie "złota Cesia" przykucała przy jej barłogu, daremnie przemawiała do niej cierpliwie i długo, daremnie tłukąc olbrzymimi trepami , znosiła jej cukier i chleb.
Marusia stała się rzeczą. Rzeczą żartą przez wszy i przez jakąś rozszerzającą się na jej chudym ciele skórną chorobę, zasmarowywaną bezmyślnie przez siostrę tym czymś zjadliwie zielonym , jak bilardowe sukno.
A druga , której przytomność nie wytrzymała wyzwolin spod pańskiego knuta, to była baba niemłoda już , ale bardzo piękna jeszcze , czarna i rosła , jak jodła , przywieziona tu gdzieś aż spod rumuńskiej granicy. Barany polazły jej poza słupy graniczne. Pognała za nimi i zziajana wracała z powrotem. Tu chwycili ją ojcowie ludu i posadzili .
Kobieta ta w zamkniętej chacie na połoninie dwoje małych dzieci . Kiedy ją przyprowadzili na celę , wyła dzień i noc czołgając się na kolanach za dyżurnymi, całowała ich po rękach , tłumaczyła , prosiła , przeklinała , mdlała. Jej tragiczna , dostojna twarz , okolona pasmami roztarganych włosów , cierpła taką rozpaczą , taką męką , takim nasileniem bólu że nawet dyżurni mieli dla niej łagodniejszy ton i zapewniali ją , że pójdzie niedługo " na wolu". Ale czas płynął i nikt jej nawet na przesłuchanie nie wzywał.
A młodsze dziecko miało rok , a starsze pięć i nikt prócz niej nie wiedział , że zostały same , bo ją wzięli wprost spod granicy do tiurmy.Wreszcie założyła głodówkę . Nie wiem czy znała ten tiuremny sposób wymuszania czegoś na władzach , ale fakt ,że przez jedenaście dni nie wzięła niczego do ust. Nikt jej nie mógł namówić nawet na łyk herbaty. Osłabła wreszcie tak ,że wstać nie mogła .Albo leżała na twarzy, w przejściu do drzwi, albo siedziała pod stołem , ogromna, , koścista,nieruchoma , jak rzeźba , dziwacznie pod tym stołem poskładana bo miejsca tam było mało , a ona rosła jak juhas. W nocy podpełzała do drzwi . Jak znękane zwierze obwąchiwała szpary, suwała ręką po zamku- dużą , spracowaną ręką , podobną do wypłukanego z gliny korzenia - skomląc z cicha tak pod drzwiami.
Jakaś łączność między nią a światem została przerwana.Nie odzywała się do nikogo , nie odpowiadała na pytania , nie wiłą się już u nóg dyżurnych . Wyganiana siłą na progułki , spełzała potulnie ze schodów trzymając się ściany , doczołgiwała na środek podwórza i waliła się tam na ziemię , twarzą i rękami...... I tak leżała , póki jej znów siłą nie zagnali do celi z powrotem . W żadnej rzeźbie , w żadnym dziele sztuki nie widziałam takiej potęgi tragizmu, takiego majestatu bólu , jaki miała w ruchach i wyrazie , ta nieszczęśliwa , prosta kobieta spod rumuńskiej granicy .--Wywołąli ją pewnego dnia - a raczej wyprowadzili.....
cdn :hmm:
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: boss64 »

...z celi, bo nie wiedziała , że do niej mówią i powlokła się za dyżurnym, jak ślepa. Jeśli ją nawet zwolnili , to wpadła pewnie pod pierwszy tramwaj , z braku sił, nieznajomości miasta i pomylenia....
Bóg jeden wie, co z nią się stało--z nią i z tymi dziećmi zamkniętymi w pustej chacie na połoninie i jeden Bóg ma sposoby na sprawiedliwe pokaranie tak bezmyślnych zbrodni!
O niektórych, które wywołują z celi , wiemy już naprzód , że idą na wolność . Są to oczywiście wyłącznie pospolite.
Wtedy każda z nas stara się do niej dopchać , dać adres rodziny, nauczyć, co ma powiedzieć, o co prosić , kogo zawiadomić . Pamiętam dobrze dwie takie szczęśliwe . Pierwsza to była "krzywa Józka" , ten goyowski karzeł . Obiecała przyjść pod więzienie w "czymś czerwonym", jeśli dobra sytuacja polityczna na świecie . Przyszła istotnie w parę dni później w białej sukni , z czerwoną kokardą , bukietem czerwonych kwiatów , prowadząc za rękę dziecko z czerwoną krawatką pod brodą! Wtajemniczone o mało nie oszalały z radości! Dziś , nie umiem odszukać w wypadkach dziejowych tej dobrze, biało-czerwonej sytuacji w jesieni 1940 roku- ale wtedy ta nadzieja , to pokrzepienie , które przecisnęło się do nas szparami zabitego okna , strasznie dużo nam dało!
Poczciwa "krzywa Józka " ! Miałyśmy potem dowody , że obeszła wszystkie podane adresy z wiadomościami od nas.
Drugą która wyszła wtedy " na wolę" , to była ta beznoga , spod okna. Nawet imienia jej nie pamiętam , tylko ulgę , gdy znikła z celi . Siedziała za przemyt. W protezie , która stała zawsze w głowach jej łóżka , podczas gdy ona sama , na jednej silnej nodze obskakiwała , jak kulawa kawka całą celę dookoła - szmuglowała lekarstwa. Była zboczona.Prześladowała hałaśliwie i bezczelnie wszystkie młode dziewczęta, albo wodziła za nimi ponurym wzrokiem , spod niskiego , niechlujną grzywą zakrytego czoła .Unikały jej wszystkie , jak zarazy , tak że musiała się wreszcie zadowolić baraszkami ze starą Capową. Ta brała wszystko na wesoło , dawała się jej huśtać na jednym kolanie , tłamsiła się z nią na barłogu , kwiczała , piszczała , rechotała , wreszcie , gdy już i jej było za dużo , dawała tamtej po łbie, otrząsała się jak kura i odchodziła " do siebie" na barłóg. Tę wywołali pewnego dnia i poszła sobie na wolność , razem z protezą i zboczeniem.
Na miejsce tych , które odchodzą , pakują nam do celi moc nowych . Często są to świeżo właśnie połapane ofiary, czasem takie , które po całych miesiącach siedzenia , z niewiadomych nam nigdy powodów zostały przeniesione z innych więzień na Brygidki.
cdn....
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: boss64 »

... I tak to pewnego razu zjawia się u nas młoda Ukrainka Olga , prosto z Zamarstynowa! Pierwsze co robię , przepycham się do niej i pytam , czy nie spotkała przypadkiem Kasi. Olga chwyta ,mnie niespodziewanie za rękę.
Pani zna Katarzynę?!- wykrzykuje po rusku i widzę , że jej ładne oczy skrzą się życzliwą radością .
Któż by na Zamarstynowie nie znał pani Kasi? Toż to nasz anioł, nasz opiekun , nasza matka!
To pani jest może tą kuzynką , u której ją aresztowali? I u pani zostały dzieci?!Jak ona strasznie się o nie niepokoiła!Kiedy przyszła wiadomość o tych wywozach - w kwietniu - pewna była , że jej dzieci wywieziono też...A o panią ...jak się ona o panią też bała!
Nie potrzebuje pytać - mam zresztą gardło ze wzruszenia zapchane jak watą--bo Olga mówi sama , dużo i szybko, a ja słucham jak przez tętniącą , mętną wodę.....
Śledztwo miała potworne! Oskarżona z trzech paragrafów . Pierwsze przesłuchanie trwało całą dobę. Trzymali ją stojąco, twarzą do ściany . Na celę przyszła tak zbita , że nie było na niej od stóp do głowy zdrowego miejsca .Cała była koloru śliwki , od sińców i wynaczynień krwi pod skórą . Ratowały ją jak mogły. Okładały mokrymi ręcznikami. Nie było jej po prostu jak położyć do łóżka , tak była skatowana. Ale trzymała się cudownie! Trudno pojąć , skąd brała te siły . Nazajutrz drugie przesłuchanie . Bito ją znów kijami, żelaznymi kijami i liną , po całym ciele. Odnieśli ją nad ranem . I tak cztery razy pod rząd , co nocy brano ją do tej katowni " na żelaznych schodkach" . Tylko ci , co przeszli przez Zamarstynów , wiedzieli co te schodki znaczą . Tam była cela tortur.
- To sie nie da powiedzieć , co ona przeszła- mówi Olga .- Kiedy ją w nocy wywołali na te śledztwa , my wszystkie , Polki i Ukrainki modliłyśmy się cały czas . Tak nam jej strasznie było żal. Takie to przecie wątłe , szczupłe i pomyśleć - matka siedmiorga dzieci! Mnie po prostu trudno mówić o tym .A jak nas podtrzymywała . Jak nas uczyła , jak się mamy bronić . Przed każdym przesłuchaniem każda z nas szła do niej , jak do adwokata na poradę. Takiego człowieka ze świecą szukać - naprawdę . Nie mają żadnych dowodów i dlatego tak ją biją. Potem po tych pięciu pierwszych śledztwach miała długa pauzę. To się trochę wygoiła . Bo to była jedna rana .....jedna rana.... I wie pani - mimo wszystko - ten jej humor! Aż pojąć trudno. Zawsze taka równa , pogodna, uśmiechnięta, i uczyła nas potem. Dawała nam lekcje francuskiego. I bajki i historie nam opowiadała !Śliczne!
.....cdn.....
Awatar użytkownika
Jaskółka
Moderator
Moderator
Posty: 2585
Rejestracja: 9 gru 2012, o 16:23
Województwo: Pomorskie

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: Jaskółka »

Bossssss .... poproszę o dalszy ciąg :)
nil admirari
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: boss64 »

dla wiernych czytelników zawsze...jutro dwa odcinki :ukłon: :ukłon:
Awatar użytkownika
Jaskółka
Moderator
Moderator
Posty: 2585
Rejestracja: 9 gru 2012, o 16:23
Województwo: Pomorskie

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: Jaskółka »

Trzymam za słowo :brawo:
nil admirari
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: boss64 »

słowo droższe pieniędzy ;) :spoko:
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: boss64 »

.....Nigdy, nigdy nie zapomnę pani Kasi !To cudowny , kochany człowiek . A tak się modlić jak ona , to żadna z nas nie umiała . Strasznie mi było żal , jak mnie przenieśli na inną celę . Jakby mnie "wid rodnyj maty widłonczały . Bih me".
Ona sama , Olga miała także bardzo ciężkie śledztwo . Też była bita , też męczona. Cały ten pobyt na Zamarstynowie wspomina jak piekło. Gdy przyjdzie noc , cały gmach krzyczy , jęczy , wyje. Bo śledztwa zawsze w nocy. Mężczyźni nigdy prawie nie wracają z nich o własnych siłach. Odnoszą ich pobitych i skatowanych do nieprzytomności .Ukraińców męczą , zdaniem Olgi , jeszcze chyba gorzej niż Polaków. Dużo tez księży siedzi na Zamarstynowie . Raz - pamięta- porobiły sobie różańce z chleba. Wiedziały - więźniowie mimo wszystko wiele wiedzą - że wtedy , gdy one idą na "progułkę", w jednej z parterowych uborni , myje się męska cela i że jest tam wśród nich także ksiądz. Udało im się cudem zbliżyć do okienka i poprosić go o poświęcenie różańców.
Choćby sto lat żyła, nigdy tego nie zapomni. Przez kratę wysunęła się ręka - bezkształtnych ochłap, krwawa miazga nie ręka- i nakreśliła krzyż nad kuleczkami z chleba.
Czas płynie . Mijają tygodnie i miesiące.
Upały słabną , noce robią się coraz zimniejsze . Coraz częściej pada deszcz i zabija przez deski do celi. Coraz głośniej przebąkuje się o wielkim transporcie w głąb Rosji.
Wreszcie raz , w nocy zjawia się u nas korpuśny z plikiem wielkich, żółtych kopert w ręce i wywołuje kilkanaście z nas .
Każe się zbierać .Daje pół godziny czasu. Więc płacz , pośpiech, żegnanie się , pakowanie mokrych jeszcze z prania rzeczy. Dziś one - jutro my. Zaczyna się okres strasznie targający nerwy. Każdy zgrzyt klucza , każde wejście korpuśnego- to nowy przypływ strachu i czekanie z zapartym tchem , czyje nazwiska padną.....
cdn , wieczorkiem ..... :)
Awatar użytkownika
Jaskółka
Moderator
Moderator
Posty: 2585
Rejestracja: 9 gru 2012, o 16:23
Województwo: Pomorskie

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: Jaskółka »

:spoko:
nil admirari
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: boss64 »

:ukłon:
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: boss64 »

...Raz wywołują Irkę bez matki. Matka chora na serce , rozpacza, płacze , nie chce puścić samej , błaga o posłuchanie u naczelnika. Mdleje. Wreszcie naczelnik godzi się , aby jechały razem. Był to jedyny wiadomy mi wypadek , kiedy prośba odniosła skutek.
Dlatego to notuję.
Choć nas na celi ubywa , miejsca nie ma ani o cal więcej. Wciąż napływają nowe. I to coraz gorsze szumowiny. Cela jest jednym piekłem. Zaczynają dołączać do naszych "pospolitych" importują złodziejki i prostytutki rosyjskie.
Siedzi też z nami jedna urzędniczka NKWD , kobieta-śledczy aresztowana za jakieś niedopatrzenie w urzędowaniu.Bardzo poczciwie , idącym na śledztwo , radzi jak się mają bronić. Dwie żony komandirów siedzą już też. Grube , ordynarne baby , w czarnych , wieczorowych sukniach z crepe-satin, białych beretach i kaloszach. Ale ze wszystkiego najgorsze są Jadźki z Hyclowej Góry, to naiwne dzieci w porównaniu z nimi---takie to rozwydrzone, bezczelne , wyuzdane, zaczepne i zdeprawowane. Jesteśmy już teraz w kompletnej mniejszości i czujemy to dobrze na własnej skórze . Zaczynają się coraz gorsze kradzieże . Coraz jawniejsze forytowanie swoich, z naszą szkodą. Nasz kąt jest teraz stale celem najróżniejszych szykan. Przewodniczy im siedemnastoletnia Lena, Rosjanka, dziewczynisko ogromne, o kosych oczach i szczerbatym uśmiechu, jak pies rozżarta na " burżujów" .
Pastwi się nad nami bezkarnie , ku radości innych , jej podobnych . Skarży i kapuje . Raz - pamiętam - w okresie najliczniejszego dopływu owych rosyjskich elementów właśnie , zgasło nam raptem światło. Coś się popsuło w przewodach. Chwila ciszy , potem wrzask nie do opisania , a następnie od kąta małolatek posypały się w stronę pieca gradem: ......
cdn... :hmm:
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....

Post autor: boss64 »

...:głowy ryb, miski, nadgniłe cebule , a nawet drewniane więzienne trepy! Jeden z nich zranił panią Izę, pamiętam. Wreszcie dochodzi do wielkiej awantury. Któraś z nich doniosła władzom , że na celi przechowuje się złoto i broń! Tego się im dwa razy nie powtarza !Zjawia się sam naczelnik. W swojej obecności każe nam wszystkim opuścić celę , bo prowadzą nas na "bolnicę". tu rzecz się wyjaśniła . rewizję przeprowadza tym razem lekarka , gruntownie , do ginekologicznego przeglądu włącznie. Pod względem higienicznym , to było jedno horendum! Rozebranym do naga , każe nam się kłaść kolejno na tej samej ceratowej ławce- świerzby po wrzodach , wrzody po ropnych wysypkach, wysypka po chorobach wenerycznych - i ta sama lekarka nie dezynfekując rąk , bada pod rząd sto kilkadziesiąt kobiet!
Na celi tymczasem zrywano deski, szturchano w piecu, grzebano w "paraszkach" , po czym - o dziwo !- wyszorowano i wymyto karbolem całą podłogę. Wyniesiono tylko na ten czas łóżka i sienniki i nie wróciły już więcej na celę. Kiedy nas , po paru dniach przetrzymania w innym bloku, puszczono na 21, dosłownie własnym ciałem suszyłyśmy tę podłogę, leżąc pokotem wprost na mokrych deskach. Jest listopad! W celi brak szyb i te, które śpią pod oknem , budzą się rano sprószone pierwszym , mokrym śniegiem. Od razu też kilka idzie z grypą na "bolnicę" , ze mną włącznie.
Nie byłam jeszcze całkiem zdrowa , kiedy mnie w parę dni po powrocie na celę, wywołali do transportu . Mnie i kilka innych .
Jest między nimi także Bronisława P., która przeszedłszy przez Zamarstynów , została po ciężkiej chorobie przeniesiona na Brygidki.
-Sama nie wiem , jak ja ten Zamarstynów wytrzymałam - mówiła mi nieraz.- Przecie mnie aresztowali w parę miesięcy po wyjściu ze szpitala , gdzie przeleżałam przeszło rok, na ciężki wrzód w żołądku. Jakieś niesamowite siły daje Pan Bóg człowiekowi.
Tak, trzeba mieć niesamowite siły i być w dodatku takim dzielnym człowiekiem , jak ona. Brała jako żołnierz czynny udział w zeszłej wojnie , należała do LOK , była działaczką , społeczniczką. Oczywiście takich się dziś tępi bez litości.
Kiedy ją wywołują razem ......
cdn.... ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Media i literatura”