...."ławoczkę", czyli więzienny sklepik . Kto ma pieniądze - nie w ręce oczywiście , bo przysłane więźniowi ruble zostają u nich , a on dostaje tylko kwit - może sobie kupić cebulę ,śledzie , bielszy chleb , czosnek, cukier ,zapałki i papierosy. Celi nie wietrzy się nigdy ! Powietrze zmienia się leniwie , wysysane szparami w deskach i to dopiero przy nocnym chłodzie . Pręgi słońca , wdzierające się o zachodzie w naszą celę , są błękitne i mętne od dymu tysiąca ohydnych , dzień w dzień kopconych papierosów. Kiedy zaś dodam jeszcze że w "ławoczce' kupuje cela przeciętnie 80 kg. czosnku - czosnku!!!! - i 100kg. cebuli - czy potrafi sobie kto wyobrazić , w jakim smrodzie się wędzimy?!
Co drugi dzień na korytarzu przyjmuje "siostra" . Trzeba się najpierw zgłosić u starosty. Ona podaje dyżurnemu ogólną cyfrę potrzebujących pomocy chorych , a potem on wywołuje te chore na korytarz.
Tam siedzi z małą apteczką jakaś taka w białym fartuchu i ordynuje . Wacik , którym smarowała właśnie czyjś rozjątrzony wrzód , wtyka na powrót do słoika , by nim za chwilę smarować inny wrzód komuś innemu. Rąk nie myje nigdy. Nożyczek nie dezynfekuje ......Daje proszki , które trzeba zażyć przy niej i papierek zaraz zwrócić. Łyżeczka dla wszystkich ta sama , szklanka też. Maść na świerzb , gorzka sól , hipermangan (czyli w ich medycznym języku: morgancówka ) jodyna i lapis , ów zjadliwie zielony płyn , którym maże się u nich wszystko - oto komplet lekarstw. Jedynie przy pędzlowaniu gardła zmienia watę na patyczku.
Czasem gdy mniej zgłoszeń z naszej celi , proszą się na korytarzach także zdrowe. Siostra ma nożyczki! Możemy sobie poobcinać paznokcie , które - nie wiem co to za śmieszny objaw- nigdy chyba nie rosły nam tak prędko , jak w więzieniu.
To bardzo irytuje i przeszkadza . Gdyby nie te wypady na korytarz do "siostry" miałybyśmy" wszystkie promieniste od paznokci dłonie , niczym chińskie księżniczki.
Jeśli któraś z nas zasłabnie na celi , można się po paru godzinach doprosić lekarza . Ostrożnie podchodzi wtedy do łóżka ze wstrętem zagarniając biały fartuch , bada bardzo pobieżnie i o ile możności z daleka , po czym się szybko ulatnia .
Wcale się mu nie dziwię! Ja bym się też ulotniła , gdybym mogła.... Czasem obiecuję przysłąć lekarstwo , czasem przyrzeka że gdy się zwolni miejsce na " bolnicy" przyjda po chorą , najczęściej jednak nic nie mówi i wychodzi . Inna rzecz , że histeryczki psują bardzo interes tym, które są chore naprawdę. Zbyt często wzywa się lekarza do jakiejś tarzającej się po sienniku, wrzeszczącej wniebogłosy w pałąk wygiętej awanturnicy , która, po bójce z innymi , zbita przez nie na kwaśne jabłko , w ten efektowny sposób finiszuje.....
Przez cały czas , dniem i nocą-.......
