Pod koniec naszego pobytu w Charkowie przybywa jakiś olbrzymi transport. Jak musi być liczny , tego najlepszym dowodem , jest to , że zaległ wszystkie kilometrowe korytarze tiurmy. Cele są przepełnione , a jakoś nie wpadli jaszcze na pomysł układania w nich ludzi warstwami.
Leżało to pokotem na zabłoconym betonie , w przeciągu, prawie po ciemku , bo korytarze nie mają okien.
Dużo w śród nich Polek. Zbliżać się jednak nie pozwalają , pędzą nas tylko do " uborny " wąskim przesmykiem , między dwoma, pod ścianami leżącymi rzędami. Zwieziono je wszystkie z różnych tiurm do charkowskiej , skąd pewnie rozesłane zostaną po łagrach. Raz tylko jeden udaje się nam nawiązać z nimi dłuższą rozmowę przez zabite deskami okno naszej celi, w czasie ich " progułki" . Mam tym razem szczęście .
Dwie z nich siedziały razem z Kasią na Zamarstynowie. Opowiadają to samo , co Olga. Straszne śledztwo , katowania , niebywały hart i trzymanie się . Czy ją wywieźli --- nie wiedzą. Zostały zabrane stamtąd wcześniej . Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jednak, musi być już dawno w Rosji . Całą zimę odchodziły z Zamastynowa transporty......
Dla mężczyzn z tego nowego "eszelonu" nie ma już w ogóle miejsca w tiurmie. Trzymają ich na dworze w błocie, na wiosennej plucie , w wysoko omurowanym dziedzińcu, tym właśnie , na który wychodzi nasze okno. Nie widzimy ich więc, tylko słyszymy dzień i noc rozmlaskane w błocie kroki , bo im nie wolno stać , a usiąść nie mają gdzie . Chodzą więc w kółko , pilnowani przez pokrzykujących dyżurnych, jak potępione jakieś dusze . Noce są jeszcze zimne i pada drobny , wnikliwy deszcz . Ku wielkiej naszej uldze nie słyszymy polskiego języka . Pocieszamy się więc, że nie ma wśród nich naszych.
Kroki te człapały jeszcze pod oknem , kiedy sam Wielki Czwartek wywołano do transportu wszystkie Polki, które były w celi . Zostawiłyśmy w niej na ścianie podpisy czytelne, jeden pod drugim w dwóch rzędach , zamknięte ramką głęboko w tynku wydrapanego rowka....
Wyglądało to zupełnie jak pamiątkowa tablica na zbiorowym grobie.......
No a potem ręcznik na głowę , worek na grzbiet, "błotki " koc, i " dawaj s wieszczami".....
.....
