Tym,którzy tam zginęli i giną....
- Jaskółka
- Moderator
- Posty: 2585
- Rejestracja: 9 gru 2012, o 16:23
- Województwo: Pomorskie
- boss64
- Zasłużony
- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
- Jaskółka
- Moderator
- Posty: 2585
- Rejestracja: 9 gru 2012, o 16:23
- Województwo: Pomorskie
- boss64
- Zasłużony
- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
- boss64
- Zasłużony
- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
...z nami do transportu, ma właśnie ciężki absces , wysoką gorączkę i ruszać się nie może. Korpuśny- mały , szykowny , o skośnych oczach dzikiego kota- każe jej wstawać i iść . Próbuje więc dźwignąć się z podłogi , ale nie może . Tłumaczy , że jest chora , że nie ujdzie kroku. Nic nie pomaga . I póty się pieklił , wrzeszczał , tupał i wyzywał , póki się nad nią nie zlitowała jakaś mocna jak chłop , lwowska przekupka , nie wzięła jej na plecy i - jęczącej z bólu - nie zaniosła z trzeciego piętra " w niz" . Tam jednak wezwany doktor uznał że chora nie nadaje się do transportu i zabrano ją na " bolnicę".
Trzy razy jeszcze zmieniałam na parterze " transportowe" cele , nim mnie ostatecznie wywołali tym razem już naprawdę do wyjazdu. Mnie i pięć innych . Kiedy stanęła w progu , ze znajomym plikiem kopert w ręce młoda , lwowska Żydóweczka , zajęta w NKWD - i kiedy spytałam , czy to już do samego transportu- bardzo nieznacznie i bardzo ostrożnie skinęła powiekami . Zdawało mi się, że widzę w jej oczach bezradne , przestraszone współczucie , zażenowanie i coś jakby prośbę o przebaczenie jej tego , że ma do czynienia z tymi przeklętymi , żółtymi kopertami.
Kiedy zażądałam wydania mi moich "cenności"- dla próby raczej , bo nigdy nie wierzyłam w ich oddanie - odpowiedziano mi , że rzeczy te idą i tak za nami. Jakkolwiek raz jeszcze , po zakończeniu śledztwa , prosiłam o pozwolenie napisania do domu o ciepłe rzeczy, nie pozwolili mi napisać wprost. Śledczy obiecał, że sam pójdzie i powie . Czy był- nie wiem , w każdym razie wyjeżdżałam w głąb Rosji na początku zimy, w letnim płaszczu w płytkich trzewikach i w ręczniku na głowie !
Na szczęście miałam - ów w ostatniej chwili wetknięty mi w hallu koc!
Gotowa do " wielkiej podróży" stoję przy drzwiach , piastując w poszewce z poduszki całe swoje mienie . Kilka kawałków bielizny , drugą bluzkę , pończochy, mydło,szczoteczkę do zębów i grzebień. To wszystko . Ach- nie . Mam jeszcze garnuszek . Dostałam go od jednej z Ukrainek, która miała dwa. Powiedziała , że mi go daje z wdzięczności za bajki, którym się lubiła przysłuchiwać. Jednym słowem coś w rodzaju autorskiego honorarium ! To skarb , taki własny garnuszek. Przywiązałam mu do ucha szmatkę , żeby mi go kto przypadkiem nie zamienił i strzegę , jak oka w głowie . Wzięłam też chyłkiem ową drewnianą , malowaną miskę . Nie bardzo wiem czy mi jej przy rewizji nie odbiorą , bo to " Kazionne" dobro. Zobaczymy. Może się przecie uda.
Może mi się także uda nie rozpłakać się. Nie chcę! Nie chcę też za żadne skarby uczuć tego , co się dzieje . Puszczam świadomość płytko po nawierzchni rzeczywistości , nie pozwalam myśli patrzeć ani przed siebie , ani wstecz . Ważne jest tylko to , aby niczego nie zapomnieć , aby się z wszystkimi pożegnać , aby porządnie pozapinać guziki. Nie! Żadnych wzruszeń ! To lepiej dla mnie i dla tych , którym się dzieje ta sama krzywda , co mnie . Nie chcę zresztą , aby te pachołki z bagnetami przy drzwiach wiedziały , jak nam w tej chwili jest . W porządku . Wzięłam już wszystko . Zdaje mi się , że możemy iść.
Na dworzec.......
cdn...
Trzy razy jeszcze zmieniałam na parterze " transportowe" cele , nim mnie ostatecznie wywołali tym razem już naprawdę do wyjazdu. Mnie i pięć innych . Kiedy stanęła w progu , ze znajomym plikiem kopert w ręce młoda , lwowska Żydóweczka , zajęta w NKWD - i kiedy spytałam , czy to już do samego transportu- bardzo nieznacznie i bardzo ostrożnie skinęła powiekami . Zdawało mi się, że widzę w jej oczach bezradne , przestraszone współczucie , zażenowanie i coś jakby prośbę o przebaczenie jej tego , że ma do czynienia z tymi przeklętymi , żółtymi kopertami.
Kiedy zażądałam wydania mi moich "cenności"- dla próby raczej , bo nigdy nie wierzyłam w ich oddanie - odpowiedziano mi , że rzeczy te idą i tak za nami. Jakkolwiek raz jeszcze , po zakończeniu śledztwa , prosiłam o pozwolenie napisania do domu o ciepłe rzeczy, nie pozwolili mi napisać wprost. Śledczy obiecał, że sam pójdzie i powie . Czy był- nie wiem , w każdym razie wyjeżdżałam w głąb Rosji na początku zimy, w letnim płaszczu w płytkich trzewikach i w ręczniku na głowie !
Na szczęście miałam - ów w ostatniej chwili wetknięty mi w hallu koc!
Gotowa do " wielkiej podróży" stoję przy drzwiach , piastując w poszewce z poduszki całe swoje mienie . Kilka kawałków bielizny , drugą bluzkę , pończochy, mydło,szczoteczkę do zębów i grzebień. To wszystko . Ach- nie . Mam jeszcze garnuszek . Dostałam go od jednej z Ukrainek, która miała dwa. Powiedziała , że mi go daje z wdzięczności za bajki, którym się lubiła przysłuchiwać. Jednym słowem coś w rodzaju autorskiego honorarium ! To skarb , taki własny garnuszek. Przywiązałam mu do ucha szmatkę , żeby mi go kto przypadkiem nie zamienił i strzegę , jak oka w głowie . Wzięłam też chyłkiem ową drewnianą , malowaną miskę . Nie bardzo wiem czy mi jej przy rewizji nie odbiorą , bo to " Kazionne" dobro. Zobaczymy. Może się przecie uda.
Może mi się także uda nie rozpłakać się. Nie chcę! Nie chcę też za żadne skarby uczuć tego , co się dzieje . Puszczam świadomość płytko po nawierzchni rzeczywistości , nie pozwalam myśli patrzeć ani przed siebie , ani wstecz . Ważne jest tylko to , aby niczego nie zapomnieć , aby się z wszystkimi pożegnać , aby porządnie pozapinać guziki. Nie! Żadnych wzruszeń ! To lepiej dla mnie i dla tych , którym się dzieje ta sama krzywda , co mnie . Nie chcę zresztą , aby te pachołki z bagnetami przy drzwiach wiedziały , jak nam w tej chwili jest . W porządku . Wzięłam już wszystko . Zdaje mi się , że możemy iść.
Na dworzec.......
cdn...
- Jaskółka
- Moderator
- Posty: 2585
- Rejestracja: 9 gru 2012, o 16:23
- Województwo: Pomorskie
- borsia
- Pułkownik
- Posty: 1004
- Rejestracja: 21 mar 2013, o 11:14
- Województwo: Wybierz
- boss64
- Zasłużony
- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
- Kenga
- KAPRAL
- Posty: 43
- Rejestracja: 26 sty 2014, o 23:17
- Województwo: Wybierz
- Lokalizacja: Małopolska
- boss64
- Zasłużony
- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
....wiózł nas tzw " czarny woron" , więzienne auto bez okien i światła , stłoczonych jak śledzie w beczce i wpół zgiętych. Dach budy jest tak niski , że stanąć w niej niepodobna. Mężczyźni i kobiety razem. Nastrój dobry . Nie płacze nikt. Wszyscy wierzymy , że każdy z nas wróci. Prędzej czy później-- ale wróci ! Na pewno!
Pamiętam brudny , zbeszczeszczony " ich" obecnością kochany lwowski dworzec , od strony nieznanego mi wejścia i podkasaną naszą babinę , myjącą okna. Kiedy zobaczyła konwój, bagnety i nas -- zaczęła płakać .
A potem mokra , śniegowa kasza z błotem pod nogami , plątanina szyn - i wagon.
W SOWIECKICH TRIU.......
Jedziemy za tak zwaną "reszotką".
Jest to normalny wagon trzeciej klasy , w którym środkowa ściana , dzieląca korytarz od przedziałów , jest siatką z grubych , żelaznych prętów. Okna , nawet te najmniejsze - zakratowane . Po korytarzu stale chodzi " strielok" z bagnetem.
Powietrze straszne , bo żelazne okno się nie otwiera, a cały wagon kopci machorkę, tak że jest gęsto od dymu. We wszystkich innych przedziałach jadą mężczyźni . Wagony nie ogrzewane. Zimno jest bardzo, ale miejsca mamy dość.Można siedzieć , a nawet skulić się z nogami na ławce. Nie wolno nam tylko głośno mówić . Widocznie boją się porozumiewania między przedziałami. Nie wolno nam wiedzieć , kto jedzie razem, skąd i za co.Na drogę dali nam chleb i śledzie. Do ubikacji puszczają tylko o oznaczonych godzinach . Wody nie ma żadnej.
Dokładnie w cztery miesiące od momentu aresztowania mnie , mijam granicę Polski.
Od Tarnopola już śpię, bo nie chcę przeżyć tej chwili na jawie.Cudowna rzecz -- taki sen !
Świadomość , jak łódź podwodna, pogrąża się w błogiej , błogosławionej niewiedzy i przestaje pojmować. W nocy dokucza mi zimno , ale kulę się ciaśniej i prędko zasypiam znowu.
Budzi mnie dalekie, obce ryczenie syren.
Stalowe niebo nad olbrzymią pustką krajobrazu podmoknięte jest już wyraźnie malinowo burą zorzą.Musimy mijać właśnie jakieś fabryczne osiedle, ale nie widać nic - prócz pustki . Syreny tylko wyją długo i strasznie , głusząc w tej największej tiurmie świata i historii " podjom" nowego dnia!
Rosja !
cdn.....
Pamiętam brudny , zbeszczeszczony " ich" obecnością kochany lwowski dworzec , od strony nieznanego mi wejścia i podkasaną naszą babinę , myjącą okna. Kiedy zobaczyła konwój, bagnety i nas -- zaczęła płakać .
A potem mokra , śniegowa kasza z błotem pod nogami , plątanina szyn - i wagon.
W SOWIECKICH TRIU.......
Jedziemy za tak zwaną "reszotką".
Jest to normalny wagon trzeciej klasy , w którym środkowa ściana , dzieląca korytarz od przedziałów , jest siatką z grubych , żelaznych prętów. Okna , nawet te najmniejsze - zakratowane . Po korytarzu stale chodzi " strielok" z bagnetem.
Powietrze straszne , bo żelazne okno się nie otwiera, a cały wagon kopci machorkę, tak że jest gęsto od dymu. We wszystkich innych przedziałach jadą mężczyźni . Wagony nie ogrzewane. Zimno jest bardzo, ale miejsca mamy dość.Można siedzieć , a nawet skulić się z nogami na ławce. Nie wolno nam tylko głośno mówić . Widocznie boją się porozumiewania między przedziałami. Nie wolno nam wiedzieć , kto jedzie razem, skąd i za co.Na drogę dali nam chleb i śledzie. Do ubikacji puszczają tylko o oznaczonych godzinach . Wody nie ma żadnej.
Dokładnie w cztery miesiące od momentu aresztowania mnie , mijam granicę Polski.
Od Tarnopola już śpię, bo nie chcę przeżyć tej chwili na jawie.Cudowna rzecz -- taki sen !
Świadomość , jak łódź podwodna, pogrąża się w błogiej , błogosławionej niewiedzy i przestaje pojmować. W nocy dokucza mi zimno , ale kulę się ciaśniej i prędko zasypiam znowu.
Budzi mnie dalekie, obce ryczenie syren.
Stalowe niebo nad olbrzymią pustką krajobrazu podmoknięte jest już wyraźnie malinowo burą zorzą.Musimy mijać właśnie jakieś fabryczne osiedle, ale nie widać nic - prócz pustki . Syreny tylko wyją długo i strasznie , głusząc w tej największej tiurmie świata i historii " podjom" nowego dnia!
Rosja !
cdn.....

- Jaskółka
- Moderator
- Posty: 2585
- Rejestracja: 9 gru 2012, o 16:23
- Województwo: Pomorskie
- boss64
- Zasłużony
- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
..Teraz dopiero uświadomiłam sobie że przecie gdzieś, głęboko we mnie już nawet po aresztowaniu , taiła się jeszcze nadzieja, że mi to przecie zostanie oszczędzone , że mnie to cudem ominie , że nigdy nie będę zmuszona przekroczyć granic tego ponurego kolosa , którego samo imię , było mi zmorą od lat!
A oto wloką mnie w jego znienawidzoną , zatajoną głąb , jak rybę w sieci, bo siatka leży na mnie - na moim kocu- na moich rękach - na wszystkich i wszystkim dookoła - cień drobnej kraty więziennego wagonu.
Trudno! Trzeba się głęboko zaciągnąć siłą i uporem i- wytrwać. Z podobnym uczuciem lęku i odrazy, przy gotowości zniesienia wszystkiego co je czeka , wchodzą - wyobrażam sobie - pokutujące dusze do czyśćca . Potępienie i rozpacz zaczyna się dopiero tam, gdzie nie ma nadziei.
W Kijowie jesteśmy nazajutrz , około południa.
" Czarny woron" przewozi nas na teren tiurmy . Pod murem , na przejmującym wichrze , trzymają nas bez jedzenia do nocy. Siąść nie ma gdzie , bo stoimy rzędem w błocie. Chodzić dla rozgrzewki nie dają, można więc tylko dreptać w miejscu. " Na stronę" puszczają dopiero wtedy , gdy zbierze się dwadzieścia osób. Dostajemy "striełka" , który nas pod bagnetem prowadzi do szopy w sadzie.
Ale za to nie ma siły ludzkiej , która by nam zabroniła gadać! Po miesiącach przecie pierwszy raz stykamy się pod tym murem z więźniami z innych cel i tiurm. Zatem pytania : skąd i za co i z kim kto siedzi? i co słyszał o wojnie?
Nastrój jak zawsze i mimo wszystko dobry. Każdy wie , że chodzi o to tylko , by przetrzymać.
Od czasu do czasu podjeżdża pod mur "czarny woron" i wysypuje dalsze partie więźniów. To jest prawdopodobnie powodem tego naszego czekania. Chcą w głąb tiurmy puścić dopiero cały transport, który widocznie jest duży.
Pod noc dopiero ruszają nas spod muru.
Jestem tak zziębnięta , że rąk ani nóg nie czuję . A mam przecie płaszcz i koc. Inni i tego nie mają .Żelazna brama rozdziawia się przed nami i połyka nas więzienie.
To kolos , ta kijowska tiurma! Podwórza , dziedzińce , korytarze ,mury, bramy , sklepione sienie i znowu dziedzińce, korytarze i podwórza. Pędzą nas pod jakiś budynek i zatrzymują. Wiatru się tu już nie czuje , tylko zimno idzie od brukowanego kamieniami podwórza. Wywołują nas nazwiskami . Zatem strach , aby nie rozdzielono nas z tymi , z którymi jedziemy ze Lwowa. Nigdy się nie wie , co zdecyduje o doborze takiej grupy. Może istotnie tylko porządek i kolejność byle jak złożonych kopert z aktami, które idą razem z nami transportem. Ale nie! Na szczęście nie rozdzielają nas , tylko wywołują razem z nami całą moc innych. Są Rosjanki , rosyjskie Żydówki , Ukrainki, a wszystko z różnymi paragrafami. Razem do dwudziestu samych kobiet , bo tu już nas rozdzielono od mężczyzn . - Prowadzą ns w korytarz tak wąski , jak korytarz w pociągu i pocięty tak samo małymi drzwiczkami , jak te do przedziałów . Żołnierz zatrzymuje się przed jednymi z nich, otwiera je w zupełną ciemność i zaczyna strasznie na coś wrzeszczeć.
......
A oto wloką mnie w jego znienawidzoną , zatajoną głąb , jak rybę w sieci, bo siatka leży na mnie - na moim kocu- na moich rękach - na wszystkich i wszystkim dookoła - cień drobnej kraty więziennego wagonu.
Trudno! Trzeba się głęboko zaciągnąć siłą i uporem i- wytrwać. Z podobnym uczuciem lęku i odrazy, przy gotowości zniesienia wszystkiego co je czeka , wchodzą - wyobrażam sobie - pokutujące dusze do czyśćca . Potępienie i rozpacz zaczyna się dopiero tam, gdzie nie ma nadziei.
W Kijowie jesteśmy nazajutrz , około południa.
" Czarny woron" przewozi nas na teren tiurmy . Pod murem , na przejmującym wichrze , trzymają nas bez jedzenia do nocy. Siąść nie ma gdzie , bo stoimy rzędem w błocie. Chodzić dla rozgrzewki nie dają, można więc tylko dreptać w miejscu. " Na stronę" puszczają dopiero wtedy , gdy zbierze się dwadzieścia osób. Dostajemy "striełka" , który nas pod bagnetem prowadzi do szopy w sadzie.
Ale za to nie ma siły ludzkiej , która by nam zabroniła gadać! Po miesiącach przecie pierwszy raz stykamy się pod tym murem z więźniami z innych cel i tiurm. Zatem pytania : skąd i za co i z kim kto siedzi? i co słyszał o wojnie?
Nastrój jak zawsze i mimo wszystko dobry. Każdy wie , że chodzi o to tylko , by przetrzymać.
Od czasu do czasu podjeżdża pod mur "czarny woron" i wysypuje dalsze partie więźniów. To jest prawdopodobnie powodem tego naszego czekania. Chcą w głąb tiurmy puścić dopiero cały transport, który widocznie jest duży.
Pod noc dopiero ruszają nas spod muru.
Jestem tak zziębnięta , że rąk ani nóg nie czuję . A mam przecie płaszcz i koc. Inni i tego nie mają .Żelazna brama rozdziawia się przed nami i połyka nas więzienie.
To kolos , ta kijowska tiurma! Podwórza , dziedzińce , korytarze ,mury, bramy , sklepione sienie i znowu dziedzińce, korytarze i podwórza. Pędzą nas pod jakiś budynek i zatrzymują. Wiatru się tu już nie czuje , tylko zimno idzie od brukowanego kamieniami podwórza. Wywołują nas nazwiskami . Zatem strach , aby nie rozdzielono nas z tymi , z którymi jedziemy ze Lwowa. Nigdy się nie wie , co zdecyduje o doborze takiej grupy. Może istotnie tylko porządek i kolejność byle jak złożonych kopert z aktami, które idą razem z nami transportem. Ale nie! Na szczęście nie rozdzielają nas , tylko wywołują razem z nami całą moc innych. Są Rosjanki , rosyjskie Żydówki , Ukrainki, a wszystko z różnymi paragrafami. Razem do dwudziestu samych kobiet , bo tu już nas rozdzielono od mężczyzn . - Prowadzą ns w korytarz tak wąski , jak korytarz w pociągu i pocięty tak samo małymi drzwiczkami , jak te do przedziałów . Żołnierz zatrzymuje się przed jednymi z nich, otwiera je w zupełną ciemność i zaczyna strasznie na coś wrzeszczeć.
......

- Jaskółka
- Moderator
- Posty: 2585
- Rejestracja: 9 gru 2012, o 16:23
- Województwo: Pomorskie
- boss64
- Zasłużony
- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
....Nie wiemy o co chodzi. Po chwili z czarnych drzwiczek wychodzi jakiś łach ludzki , wyglądający na matołka , o dużej głowie i obłąkanej twarzy, cały w szmatach i dygoczący z zimna. Żołdak wrzeszczy , a to się trzęsie i skrzeczy. Do opróżnionej klatki każą teraz wchodzić nam . Wchodzimy, jak do grobowca. Przestrzeni najwięcej 2 na 2 metry.Zamiast okna mały otworek pod samym sufitem , światła tyle , ile pada od słabej żarówki z korytarza, póki drzwi otwarte. Uderza nas na wstępie smród niedwuznaczny wcale! Ten biedny matołek musiał nie wychodząc , siedzieć u długo już- i działać ! Podłoga jest betonowa i betonowe ściany. Wszystko ocieka wilgocią i cuchnie ludzkimi odchodami.- I do tej to ohydnej , zimnej klitki wtłaczają siłą dwadzieścia zziębniętych , zmęczonych głodnych kobiet!
Podnosi się wrzask , prośby, płacz . Sołdat kolanem dociska drzwi, zamyka nas i odchodzi.
Z początku stoimy wszystkie, bo żadna z nas nie wie w tej kompletnej teraz ciemności , w co siądzie , czy w co postawi swój tobołek . Czujemy pod nogami oślizły beton i wdychamy wiadomy smród . Po pewnym jednak czasie zmęczenie robi swoje . Pierwsze siadają rosyjskie baby , najobojętniejsze na wszytko , do wszystkiego nawykłe i ze wszystkim tym pogodzone . Hanusia D. ., Ukrainka jadąca z nami od Lwowa , dziewczyna naprawdę jak dąb - uciekła z przymusowych robót , w Donbasie . Złapali ją i posadzili- jest poważnie chora . Ma wysoką gorączkę i kaszle , aż jej w piersiach dudni. Rozścieła na mokrym betonie jedynie co ma- swój aksamitny kubraczek - i kładzie się skulona, półprzytomna z gorączki.- Po godzinie całą zapaskudzoną podłogę zalega już stos obojętnych ze zmęczenia kobiet. Nie na wszystkie jednak jest w tej ciasnocie miejsce, a nawet nie ma go na obie nogi równocześnie. Ja na przykład muszę stać dosłownie raz na jednej, raz na drugiej nodze,trzymając w dodatku mój tobołek w rękach. Od ściany ciągnie zimno przenikliwe . Jestem głodna , zmęczona i zziębnięta do szpiku kości. Po trzech godzinach zaczynamy się buntować . Walenie w drzwi nie odnosi żadnego skutku. Cały zresztą korytarz o nieprzeliczonych celkach , wali już od dawna w drzwi, krzyczy, wyzywa, klnie . Korytarz jest długi i niski . Pogłos w nim niesie się dziwnie stłumiony i mylący . Na niewidziane ma się wrażenie ,że korytarz ten nie ma dna i że najdalsze krzyki i dudnienia dochodzą z jakiejś nierealnej już odległości . Wrażenie wprost niesamowite . Ze zmęczenia szumi w uszach , a ciemność pływa i pulsuje przed niewidzącymi niczego oczyma.
Rosyjskie baby,.....
......
Podnosi się wrzask , prośby, płacz . Sołdat kolanem dociska drzwi, zamyka nas i odchodzi.
Z początku stoimy wszystkie, bo żadna z nas nie wie w tej kompletnej teraz ciemności , w co siądzie , czy w co postawi swój tobołek . Czujemy pod nogami oślizły beton i wdychamy wiadomy smród . Po pewnym jednak czasie zmęczenie robi swoje . Pierwsze siadają rosyjskie baby , najobojętniejsze na wszytko , do wszystkiego nawykłe i ze wszystkim tym pogodzone . Hanusia D. ., Ukrainka jadąca z nami od Lwowa , dziewczyna naprawdę jak dąb - uciekła z przymusowych robót , w Donbasie . Złapali ją i posadzili- jest poważnie chora . Ma wysoką gorączkę i kaszle , aż jej w piersiach dudni. Rozścieła na mokrym betonie jedynie co ma- swój aksamitny kubraczek - i kładzie się skulona, półprzytomna z gorączki.- Po godzinie całą zapaskudzoną podłogę zalega już stos obojętnych ze zmęczenia kobiet. Nie na wszystkie jednak jest w tej ciasnocie miejsce, a nawet nie ma go na obie nogi równocześnie. Ja na przykład muszę stać dosłownie raz na jednej, raz na drugiej nodze,trzymając w dodatku mój tobołek w rękach. Od ściany ciągnie zimno przenikliwe . Jestem głodna , zmęczona i zziębnięta do szpiku kości. Po trzech godzinach zaczynamy się buntować . Walenie w drzwi nie odnosi żadnego skutku. Cały zresztą korytarz o nieprzeliczonych celkach , wali już od dawna w drzwi, krzyczy, wyzywa, klnie . Korytarz jest długi i niski . Pogłos w nim niesie się dziwnie stłumiony i mylący . Na niewidziane ma się wrażenie ,że korytarz ten nie ma dna i że najdalsze krzyki i dudnienia dochodzą z jakiejś nierealnej już odległości . Wrażenie wprost niesamowite . Ze zmęczenia szumi w uszach , a ciemność pływa i pulsuje przed niewidzącymi niczego oczyma.
Rosyjskie baby,.....
......

- Jaskółka
- Moderator
- Posty: 2585
- Rejestracja: 9 gru 2012, o 16:23
- Województwo: Pomorskie