Tym,którzy tam zginęli i giną....
- boss64
- Zasłużony

- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
- MrProper
- Podpułkownik

- Posty: 959
- Rejestracja: 4 paź 2013, o 20:45
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
Pisz pisz

Teknetics delta 4000+ Detech 13" Ultimate && Garrett At Pro International
- boss64
- Zasłużony

- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
...ich wydźwignie się zawsze ponad najbardziej wściekły głos dyżurnego, piskliwie , dziecinnie , histerycznie.
Wolą oni podobno pilnować całego piętra cel, niż jednej takiej klatki z małolatami. Toteż i teraz widzę jak dyżurny doskakuje do tych bezprawnie tu i tam opadających klap , zwłaszcza że przechodzi właśnie wzdłuż cel nowy transport , którego nikt widzieć nie powinien . Chcąc jakby roztłuc orzechy głów wysunięte z otworu , zatrzaskuje klapy z rozmachem i z całej siły . Dziki wybuch śmiechu za klapą- i w tej samej chwili stuk gdzie indziej opadłego kwadratu i znowu tłok ohydnych twarzy w ciasnym wykroju i znów plucie , grad wyzwisk , drwin , zaczepek. Widocznie zabawa taka trwała już od dłuższej chwili i zrozpaczony dyżurny wezwał na pomoc jakąś gruba rybę .Może to był korpuśny , może nawet jakiś jeszcze wyższy dygnitarz , nie wiem.
Mam przylepioną jakby do pamięci , w kabłąk furią zgiętą sylwetkę tego Żyda.
Charczy coś w otwór wykroju , żyły krwią mu nabiegły i szyja rozdęła się wysiłkiem , bo stara się przekrzyczeć nieopisany rwetes , jakim ku niemu zieje wnętrze celi.
Doskakuje , tupie , wali pięścią w drzwi i czuje się że purpurowy szal bezsilnej złości zadławi go za chwilę i zaleje.
Zalało go jednak coś zgoła innego!
Oto przechodząc chwytam błyskiem spojrzenia niedwuznaczny , żółtawy chlust , którym tryska niespodzianie otwór okienka prosto w rozżarte , na wierzch pasją wyduszone ślepia , na baranią czapkę, rubaszkę , buty i widzę jeszcze jak zadławiony , umilkły w pół słowa dygnitarz , otrząsa się ze wstrętem , jak pies , pluje , prycha , kaszle . Takie są małolatki!
Wąska cela , w którą nas puszczają , mieści się na samym prawie końcu korytarza. Dwa rzędy nogami ku sobie leżących więźniarek wypełnia ją tak szczelnie że znów nie ma jak wejść. A wejść nas tu musi siedem. Baby podnoszą wrzask--czemu się zresztą nie dziwię , nie chcą nas puścić , klną , wołają dyżurnego . Ale dyżurnego , jak zwykle w takich chwilach , już nie ma . Pchał nas i zamknął drzwi.
Możemy sobie teraz oczy wydrapać o miejsce . Nikogo to nie obchodzi.
Stoimy więc,.....

Wolą oni podobno pilnować całego piętra cel, niż jednej takiej klatki z małolatami. Toteż i teraz widzę jak dyżurny doskakuje do tych bezprawnie tu i tam opadających klap , zwłaszcza że przechodzi właśnie wzdłuż cel nowy transport , którego nikt widzieć nie powinien . Chcąc jakby roztłuc orzechy głów wysunięte z otworu , zatrzaskuje klapy z rozmachem i z całej siły . Dziki wybuch śmiechu za klapą- i w tej samej chwili stuk gdzie indziej opadłego kwadratu i znowu tłok ohydnych twarzy w ciasnym wykroju i znów plucie , grad wyzwisk , drwin , zaczepek. Widocznie zabawa taka trwała już od dłuższej chwili i zrozpaczony dyżurny wezwał na pomoc jakąś gruba rybę .Może to był korpuśny , może nawet jakiś jeszcze wyższy dygnitarz , nie wiem.
Mam przylepioną jakby do pamięci , w kabłąk furią zgiętą sylwetkę tego Żyda.
Charczy coś w otwór wykroju , żyły krwią mu nabiegły i szyja rozdęła się wysiłkiem , bo stara się przekrzyczeć nieopisany rwetes , jakim ku niemu zieje wnętrze celi.
Doskakuje , tupie , wali pięścią w drzwi i czuje się że purpurowy szal bezsilnej złości zadławi go za chwilę i zaleje.
Zalało go jednak coś zgoła innego!
Oto przechodząc chwytam błyskiem spojrzenia niedwuznaczny , żółtawy chlust , którym tryska niespodzianie otwór okienka prosto w rozżarte , na wierzch pasją wyduszone ślepia , na baranią czapkę, rubaszkę , buty i widzę jeszcze jak zadławiony , umilkły w pół słowa dygnitarz , otrząsa się ze wstrętem , jak pies , pluje , prycha , kaszle . Takie są małolatki!
Wąska cela , w którą nas puszczają , mieści się na samym prawie końcu korytarza. Dwa rzędy nogami ku sobie leżących więźniarek wypełnia ją tak szczelnie że znów nie ma jak wejść. A wejść nas tu musi siedem. Baby podnoszą wrzask--czemu się zresztą nie dziwię , nie chcą nas puścić , klną , wołają dyżurnego . Ale dyżurnego , jak zwykle w takich chwilach , już nie ma . Pchał nas i zamknął drzwi.
Możemy sobie teraz oczy wydrapać o miejsce . Nikogo to nie obchodzi.
Stoimy więc,.....
- MrProper
- Podpułkownik

- Posty: 959
- Rejestracja: 4 paź 2013, o 20:45
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
No w końcu

Teknetics delta 4000+ Detech 13" Ultimate && Garrett At Pro International
- człowiekpiachu
- Generał Dywizji

- Posty: 1633
- Rejestracja: 2 lis 2012, o 15:43
- Województwo: Kujawsko-Pomorskie
- Lokalizacja: Roztocze.
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
Ale "wiaterki" już odchodzą?boss64 pisze:jeszcze jakoś słabotnie ale obiecałem więc piszę
Każdy ma prawo do własnego zdania.
- szamanka
- Kapitan

- Posty: 760
- Rejestracja: 6 lut 2014, o 15:03
- Województwo: Wybierz
- Lokalizacja: miasto paprykarzem osławione
- boss64
- Zasłużony

- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
- szamanka
- Kapitan

- Posty: 760
- Rejestracja: 6 lut 2014, o 15:03
- Województwo: Wybierz
- Lokalizacja: miasto paprykarzem osławione
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
coś na wzmocnienie trzebaboss64 pisze:dzięki za dobre słowo bo stan![]()
![]()
![]()
▶ ▲▲ reach out and touch Faith
- boss64
- Zasłużony

- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
- Jaskółka
- Moderator

- Posty: 2590
- Rejestracja: 9 gru 2012, o 16:23
- Województwo: Pomorskie
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
Życzę zdrówka, cobyś miał siły i wenę do dalszej pracy twórczej
nil admirari
- boss64
- Zasłużony

- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
- człowiekpiachu
- Generał Dywizji

- Posty: 1633
- Rejestracja: 2 lis 2012, o 15:43
- Województwo: Kujawsko-Pomorskie
- Lokalizacja: Roztocze.
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
Może 1/3 tego co zwykle?Nie chochlą.....a łyżeczką do herbarty.
Kuruj się przyjacielu,bo widzę,że Cię "zadepczą" słuchaczki.
Twoje zdrowie
Kuruj się przyjacielu,bo widzę,że Cię "zadepczą" słuchaczki.
Twoje zdrowie
Każdy ma prawo do własnego zdania.
- boss64
- Zasłużony

- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
- boss64
- Zasłużony

- Posty: 1266
- Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
- Województwo: Wybierz
Re: Tym,którzy tam zginęli i giną....
....z trudem utrzymując równowagę.
Miejsce znalezione na jedną nogę , jest bardzo daleko od miejsca znalezionego na drugą. Kiedy którąś z tych nóg wypadnie przestawić , wyszarpywać ją trzeba jak z bagna . Buty trzymamy w ręce . Musiałyśmy je zdjąć na progu , bo niepodobna z błotem włazić w leżące . Toteż teraz wyczyniamy nimi przedziwne , rwane ruchy w powietrzu , szukając daremnie równowagi.
Tym razem nie rozpłakałam się . Przeciwnie. Z bezsilnej rozpaczy zaczęłam się śmiać . To naprawdę strasznie śmiesznie wyglądało.
Siedem okutanych łachmaniarek , rozkraczonych w najdziwaczniejszy sposób , potykających się , chwiejących , kłaniających się jakby uniżenie nie wiadomo komu. Ogromna postać naszego Korsarza , malutka Władzia z główką jak makolągwa , ja w moim kocu i turbanie na głowie, wreszcie wszystkie tamte , wijące się w tych przymusowych , gimnastycznych przegibach- to było coś w swej rozpaczliwości tak komicznego , że niepodobna się było nie roześmiać . I tan mój głupi śmiech uratował wtedy sytuację. Cała cela parsknęła także śmiechem i lody pękły . Zaczęły się posuwać , zgniatać jeszcze ciaśniej , żeby nam zrobić cień miejsca. Myślę że wprawne oko rosyjskich bab oceniło też należycie mój koc. Noce były jeszcze zimne , okno dla braku powietrza musiało być otwarte , zatem sąsiadka mająca takie wspaniałe okrycie , miała też pewną wartość.
I tak się to oto stało , że znalazłam się na drugim końcu celi, pod oknem, wgnieciona między dwie Rosjanki w których jedna zwłaszcza wydała mi się od razu sympatyczna , bo mi przypomniała moją wierną , poczciwą pokojową.
Nie było rady , trzeba było za miejsce , zapłacić . Rozścieliłam więc ów pokuśny koc na całą szerokość i leżało pod nim tej pierwszej nocy, prócz mnie , sześć bab, z których wszystkie , w zamian za tę sąsiedzką usługę , napuszczały mi weń wspaniałych , tiuremnych wszy.
Okazuje się , że nic na tym świecie za darmo!!!
Zbieranina tu wyjątkowa. Prócz Rosjanek są Tatarki ,Uzbeczki, Cyganki i Żydówki . Bardzo przykro wspominam ten pobyt . Ciasnota straszna , brak powietrza , brud, wszy świerzb, wrzody, dziurawa "paraszka" . Jedzenie też pod psem . Rozdają je przez ową klapę w drzwiach , w nie umytych po innych więźniach , metalowych kociołkach . Pewność , że są nie myte zyskałam pewnego dnia , znalazłszy na dnie takiego kociołka --słówka angielskie !!To eat , to sleep, to speak, one two, three, four, five. Te niespodziewane , czytelne , okrągłe literki były jak nagłe pozdrowienia z dalekiego , otwartego świata , tego świata , od którego w dodatku spodziewaliśmy się wszyscy pomocy i ratunku !
Widocznie , .....
Miejsce znalezione na jedną nogę , jest bardzo daleko od miejsca znalezionego na drugą. Kiedy którąś z tych nóg wypadnie przestawić , wyszarpywać ją trzeba jak z bagna . Buty trzymamy w ręce . Musiałyśmy je zdjąć na progu , bo niepodobna z błotem włazić w leżące . Toteż teraz wyczyniamy nimi przedziwne , rwane ruchy w powietrzu , szukając daremnie równowagi.
Tym razem nie rozpłakałam się . Przeciwnie. Z bezsilnej rozpaczy zaczęłam się śmiać . To naprawdę strasznie śmiesznie wyglądało.
Siedem okutanych łachmaniarek , rozkraczonych w najdziwaczniejszy sposób , potykających się , chwiejących , kłaniających się jakby uniżenie nie wiadomo komu. Ogromna postać naszego Korsarza , malutka Władzia z główką jak makolągwa , ja w moim kocu i turbanie na głowie, wreszcie wszystkie tamte , wijące się w tych przymusowych , gimnastycznych przegibach- to było coś w swej rozpaczliwości tak komicznego , że niepodobna się było nie roześmiać . I tan mój głupi śmiech uratował wtedy sytuację. Cała cela parsknęła także śmiechem i lody pękły . Zaczęły się posuwać , zgniatać jeszcze ciaśniej , żeby nam zrobić cień miejsca. Myślę że wprawne oko rosyjskich bab oceniło też należycie mój koc. Noce były jeszcze zimne , okno dla braku powietrza musiało być otwarte , zatem sąsiadka mająca takie wspaniałe okrycie , miała też pewną wartość.
I tak się to oto stało , że znalazłam się na drugim końcu celi, pod oknem, wgnieciona między dwie Rosjanki w których jedna zwłaszcza wydała mi się od razu sympatyczna , bo mi przypomniała moją wierną , poczciwą pokojową.
Nie było rady , trzeba było za miejsce , zapłacić . Rozścieliłam więc ów pokuśny koc na całą szerokość i leżało pod nim tej pierwszej nocy, prócz mnie , sześć bab, z których wszystkie , w zamian za tę sąsiedzką usługę , napuszczały mi weń wspaniałych , tiuremnych wszy.
Okazuje się , że nic na tym świecie za darmo!!!
Zbieranina tu wyjątkowa. Prócz Rosjanek są Tatarki ,Uzbeczki, Cyganki i Żydówki . Bardzo przykro wspominam ten pobyt . Ciasnota straszna , brak powietrza , brud, wszy świerzb, wrzody, dziurawa "paraszka" . Jedzenie też pod psem . Rozdają je przez ową klapę w drzwiach , w nie umytych po innych więźniach , metalowych kociołkach . Pewność , że są nie myte zyskałam pewnego dnia , znalazłszy na dnie takiego kociołka --słówka angielskie !!To eat , to sleep, to speak, one two, three, four, five. Te niespodziewane , czytelne , okrągłe literki były jak nagłe pozdrowienia z dalekiego , otwartego świata , tego świata , od którego w dodatku spodziewaliśmy się wszyscy pomocy i ratunku !
Widocznie , .....
- borsia
- Pułkownik

- Posty: 1004
- Rejestracja: 21 mar 2013, o 11:14
- Województwo: Wybierz


