Żeby zrobić renowację cmentarza, trzeba było najpierw dotrzeć na miejsce. Ci, którzy znają teren-wiedzieli czego się spodziewać. Dla mnie, włóczykija bagienno szuwarowego znad morza, było to całkowitym zaskoczeniem. Co prawda z podobnym ukształtowaniem terenu miałem do czynienia choćby w Borach Tucholskich. Ale w mikro skali
Wejście na gliniastą ścieżkę jeszcze niczego nie zapowiadało.
DSCF3531.JPG
DSCF3532.JPG
a jak "się zapowiedziało"

to nawet fotek nie chciało się robić.
Takiego "
wskrabywania" się po błocie i kamieniach na górę, i na górę, i na górę, nie przewidywałem nawet w najczarniejszych snach.
Ale dotarłem
Tuż przed rozpoczęciem prac:
IMG_7632.JPG
I ruszyli:
IMG_7633.JPG
A potem to już poszło. Dwie piły i taka chmara włóczykijów, że jeszcze trochę a oskalpowali by ziemię do gołego
W zasadzie to nie jest cmentarz ale miejsce pochówku. I to bez widocznych śladów, prócz obramowania niewysokim ziemnym wałem prostokąta lasu.
W każdym razie prace przebiegły szybko i sprawnie.
IMG_7635.JPG
Pozostało już tylko wstawić przyniesiony krzyż
IMG_7637.JPG
IMG_7636.JPG
Oczywiście pod światłym kierownictwem
IMG_7639.JPG
I już można było pakować sprzęt szykując się do powrotu.
IMG_7643.JPG
Jeszcze tylko czułe pożegnanie z przyrodą,
IMG_7640.JPG
pamiątkowa fotka
IMG_7644.JPG
IMG_7645.JPG
i można wracać.
Relację z mojego powrotu

zamieści Jaskółka.
Tak myślę
C.