Kruki i gawrony.
: 31 maja 2018, o 12:26
Pod koniec marca 2018 roku przygotowujący teren pod budowę kolejnego marketu natrafili na "pole minowe". Na niewielkim obszarze odkryto 106 min przeciwpiechotnych. Na szczęście bez zapalników. Rzecz miała miejsce w Tarnowie na najbardziej wysuniętym na północ osiedlu. To osiedle to osada Krzyż-ze względu na olbrzymią ilość budujących w tym miejscu domy Tarnowian-włączona w granice miasta.
Co mają do tego ptaki z rodziny krukowatych (nawiasem mówiąc-w klasyfikacji zaliczone do rzędu ptaki i do podrzędu śpiewające)-na razie nic.
Klamrą spinającą osiedle i ptaki jest niedaleki lasek Lipie.
I tu trzeba się cofnąć w czasie. Circa 100 lat.
Nad brzegiem strumienia w tym lasku mieszkał sobie kiedyś Samotnik. Chałupka posadowiona nad brzegiem strumienia bywała podmywana po ulewach. Samotnik musiał być samowystarczalny, zdobyć jedzenie i zdobyć opał, by to jedzenie przygotować.
Kiedyś wybrał się po ciemku po chrust. Może było zimno i chciał napalić w piecu? Miał pecha i ześlizgnął się do wezbranego potoku. Na jego wołanie
zleciały się kruki i pomogły mu wydostać się z kipieli.
Tyle krążąca w okolicy legenda. A z tą legendą związany jest inny samotnik-Człowiek z Wysypiska.
Jak twierdzą miejscowi, Człowiek z Wysypiska pojawia się wczesnym rankiem dźwigając w rękach dwie duże torby. Stado budzących się właśnie kruków i większe gawronów czyniąc wielki hałas podąża za nim. Człowiek z toreb wyjmuje kawałki surowego mięsa i karmi nimi wyłącznie kruki. Gawrony odgania. Mówi się także, że przynosi z wysypiska truchła łapanych tam myszy oraz łapanych w pułapki na polach szczurów i nornic. Ale jeszcze nikomu nie udało się zbliżyć do Człowieka z Wysypiska bo nie daje się podejść i znika niepostrzeżenie. Pojawia się ponownie gdy w pobliżu nikogo już nie ma.
Miejscowi i myśliwi są skłonni uznawać Człowieka z Wysypiska za zjawę-ducha Samotnika, który teraz krukom odwdzięcza się za uratowanie życia.
A jak jest naprawdę?
Oto kruk. A to gawron. C.
Co mają do tego ptaki z rodziny krukowatych (nawiasem mówiąc-w klasyfikacji zaliczone do rzędu ptaki i do podrzędu śpiewające)-na razie nic.
Klamrą spinającą osiedle i ptaki jest niedaleki lasek Lipie.
I tu trzeba się cofnąć w czasie. Circa 100 lat.
Nad brzegiem strumienia w tym lasku mieszkał sobie kiedyś Samotnik. Chałupka posadowiona nad brzegiem strumienia bywała podmywana po ulewach. Samotnik musiał być samowystarczalny, zdobyć jedzenie i zdobyć opał, by to jedzenie przygotować.
Kiedyś wybrał się po ciemku po chrust. Może było zimno i chciał napalić w piecu? Miał pecha i ześlizgnął się do wezbranego potoku. Na jego wołanie
zleciały się kruki i pomogły mu wydostać się z kipieli.
Tyle krążąca w okolicy legenda. A z tą legendą związany jest inny samotnik-Człowiek z Wysypiska.
Jak twierdzą miejscowi, Człowiek z Wysypiska pojawia się wczesnym rankiem dźwigając w rękach dwie duże torby. Stado budzących się właśnie kruków i większe gawronów czyniąc wielki hałas podąża za nim. Człowiek z toreb wyjmuje kawałki surowego mięsa i karmi nimi wyłącznie kruki. Gawrony odgania. Mówi się także, że przynosi z wysypiska truchła łapanych tam myszy oraz łapanych w pułapki na polach szczurów i nornic. Ale jeszcze nikomu nie udało się zbliżyć do Człowieka z Wysypiska bo nie daje się podejść i znika niepostrzeżenie. Pojawia się ponownie gdy w pobliżu nikogo już nie ma.
Miejscowi i myśliwi są skłonni uznawać Człowieka z Wysypiska za zjawę-ducha Samotnika, który teraz krukom odwdzięcza się za uratowanie życia.
A jak jest naprawdę?
Oto kruk. A to gawron. C.